Wczoraj miałam bardzo ciężki dzień. Wszystko przez rozmowę z lekarzem, który robił poranny obchód. Dowiedziałam się od niego, że jednak nie będzie cesarskiego cięcia w pierwszym tygodniu stycznia. O pierwszym tygodniu stycznia rozmawiałam z dwoma różnymi lekarzami w ostatnim czasie i mówili oni, że termin ten jest jak najbardziej realny. Wczoraj mój lekarz próbował ustalić konkretną datę cięcia ale jeden z lekarzy się temu stanowczo sprzeciwił - był to właśnie ten lekarz, który później był na obchodzie porannym...
Jaką wizję ma tenże lekarz? Zamierza on czekać ze zrobieniem cc do momentu aż "coś" zacznie się dziać czyli aż będzie zagrożone życie moje lub dzieci... Podkreślił przy tym, że najlepiej aby miało to miejsce do południa bo wtedy jest najwięcej lekarzy. Gdy powiedziałam mu, że chciałabym aby cc było zaplanowane na spokojnie a nie robione na szybko w przypadku zagrożenia życia bo po prostu boję się o siebie. Usłyszałam wtedy "Trzeba było o tym pomyśleć w 6 tc gdy dowiedziała się Pani o ciąży trojaczej". Nie wyjaśnił o co mu dokładnie chodziło ale nie trudno się domyślić, że o usunięcie ciąży w tamtym momencie... Na koniec podkreślił, że moja ciąża jest ciążą patologiczną najwyższego ryzyka.
Nie potrafię zrozumieć jak lekarz może w ten sposób traktować pacjentkę i mówić jej takie rzeczy. Jak może twierdzić, że ciąża jest wysokiego ryzyka i upierać się przy tym aby czekać z cc do momentu gdy zacznie się "coś" dziać? Przecież największe szanse będę miała z dziećmi wówczas gdy cc będzie dokładnie zaplanowane - przygotowana będzie krew dla mnie, na dyżurze będą doświadczeni lekarze, dla dzieci przygotowane będą inkubatory i zespoły neonatologów oraz położnych... Po co ryzykować jakąś akcją środku nocy z niedoświadczonym zespołem? Przecież nie zawsze może być czas na to by czekać na przywiezienie krwi czy przyjazd doświadczonego lekarza... :(
Wczoraj wieczorem rozmawiałam z młodą lekarką. Pocieszyła mnie, że przeważnie w nocy jest jeden lekarz z dużym doświadczeniem i dwóch z mniejszym. Gdy jest jakiś poważny przypadek a dyżur ma akurat 3 lekarzy z małym doświadczeniem to dzwonią do szefa i przyjeżdża on lub inny lekarz. Nie rozwiało to jednak moich obaw odnośnie tego czy będzie czas na czekanie... Na oniec rozmowy powiedziała mi jeszcze "Nie ukrywam, że gdy będziemy robić pani cc to będziemy mieć pełne gacie".
Coraz bardziej zaczynam się bać... W poniedziałek ruszam więc do boju i zaczynam walkę o to aby cc było po Nowym Roku. Jeżeli nie pomoże rozmowa z lekarzem robiącym poranny obchód to pójdę na rozmowę z ordynatorem i może z nim uda mi się dojść do porozumienia...
Na zakończenie coś pozytywnego. Mój króciutki debiut w TVP3 Olsztyn ;)
Jaką wizję ma tenże lekarz? Zamierza on czekać ze zrobieniem cc do momentu aż "coś" zacznie się dziać czyli aż będzie zagrożone życie moje lub dzieci... Podkreślił przy tym, że najlepiej aby miało to miejsce do południa bo wtedy jest najwięcej lekarzy. Gdy powiedziałam mu, że chciałabym aby cc było zaplanowane na spokojnie a nie robione na szybko w przypadku zagrożenia życia bo po prostu boję się o siebie. Usłyszałam wtedy "Trzeba było o tym pomyśleć w 6 tc gdy dowiedziała się Pani o ciąży trojaczej". Nie wyjaśnił o co mu dokładnie chodziło ale nie trudno się domyślić, że o usunięcie ciąży w tamtym momencie... Na koniec podkreślił, że moja ciąża jest ciążą patologiczną najwyższego ryzyka.
Nie potrafię zrozumieć jak lekarz może w ten sposób traktować pacjentkę i mówić jej takie rzeczy. Jak może twierdzić, że ciąża jest wysokiego ryzyka i upierać się przy tym aby czekać z cc do momentu gdy zacznie się "coś" dziać? Przecież największe szanse będę miała z dziećmi wówczas gdy cc będzie dokładnie zaplanowane - przygotowana będzie krew dla mnie, na dyżurze będą doświadczeni lekarze, dla dzieci przygotowane będą inkubatory i zespoły neonatologów oraz położnych... Po co ryzykować jakąś akcją środku nocy z niedoświadczonym zespołem? Przecież nie zawsze może być czas na to by czekać na przywiezienie krwi czy przyjazd doświadczonego lekarza... :(
Wczoraj wieczorem rozmawiałam z młodą lekarką. Pocieszyła mnie, że przeważnie w nocy jest jeden lekarz z dużym doświadczeniem i dwóch z mniejszym. Gdy jest jakiś poważny przypadek a dyżur ma akurat 3 lekarzy z małym doświadczeniem to dzwonią do szefa i przyjeżdża on lub inny lekarz. Nie rozwiało to jednak moich obaw odnośnie tego czy będzie czas na czekanie... Na oniec rozmowy powiedziała mi jeszcze "Nie ukrywam, że gdy będziemy robić pani cc to będziemy mieć pełne gacie".
Coraz bardziej zaczynam się bać... W poniedziałek ruszam więc do boju i zaczynam walkę o to aby cc było po Nowym Roku. Jeżeli nie pomoże rozmowa z lekarzem robiącym poranny obchód to pójdę na rozmowę z ordynatorem i może z nim uda mi się dojść do porozumienia...
Na zakończenie coś pozytywnego. Mój króciutki debiut w TVP3 Olsztyn ;)
Tak naprawdę nie ma co się śpieszyć. Każdy tydzień maluszka w Twoim brzuchu więcej, to jego większa szansa na przeżycie. Kto wie, czy ten "zły" lekarz przypadkiem nie ma racji, że trzeba czekać jak najdłużej się da, choć zapewne miał zupełnie coś innego na myśli. Niektórzy lekarze minęli się z powołaniem. :(
OdpowiedzUsuńNiby tak - każdy tydzień więcej w brzuchu to dla dzieci większe szanse. Niestety moje szanse w tym czasie się zmniejszają - większe jest prawdopodobieństwo pęknięcia macicy na bliznach i krwotoku, większe ryzyko problemów z obkurczaniem się macicy po cc, ryzyko tego że będzie trzeba szybko działać w środku nocy nie wiadomo z jakimi lekarzami... Gdybym nie była po 3 cc spokojnie bym jeszcze czekała chociaż do 35 tygodnia a może nawet do 36 tc. Po cięciach macica jest dużo słabsza niż w przypadku kobiet które mają macicę w stanie nienaruszonym a ja w brzuchu dźwigam już jakieś 6 kg dzieci + waga 2 łożysk i wód płodowych z 3 worków owodniowych... Nawet mój lekarz przed weekendem miał wątpliwości czy uda mi się dotrwać w czteropaku do 2 stycznia i jego dyżuru w szpitalu :(
UsuńPo takim komentarzu lekarza chyba zrobiłabym raban ...A przynajmniej powiedziałabym ordynatorowi. To cholernie przykre, że matkę w tak trudnej ciąży naraża się na stres i ryzyko...Trzymam kciuki, żeby wszystko się dobrze potoczyło!👍
OdpowiedzUsuńPóki co wolę siedzieć cicho aby się to czasem na mnie nie odbiło ;)
Usuń