Jesteśmy w trakcie pierwszego choróbska Sary. W zeszłym tygodniu dostała lekkiego kataru, do którego doszedł sporadyczny kaszel. Jak radziliśmy sobie z tą bardzo uciążliwą dla niemowlaka przypadłością?
Po pierwsze jak najczęściej układałam Sarę na brzuszku aby wydzielina z nosa mogła spływać. Wiadomo, że po nocy nosek był najbardziej przytkany więc codziennie rano robiłam jej inhalację z soli fizjologicznej i dopiero wtedy oczyszczałam nosek za pomocą aspiratora. Poza tym podawałam Sarze witaminę C w kropelkach i smarowałam nosek maścią majerankową. Świetnie sprawdziły się również krople Olbas Oil - wystarczyła kropelka na ubranko i od razu oddychanie przy katarku stawało się łatwiejsze. Na noc smarowałam jeszcze Sarze klatkę piersiową i stópki żelem Aromactiv Baby. Zabiegi te przynosiły rezultat i katar nie nabierał na sile a nawet zaczął się zmniejszać.
Niestety w niedzielę Sara wstała z mega chrypą i w poniedziałek musiałyśmy się udać po pomoc do pediatry... Ta dopisała nam do naszej kuracji jeszcze syrop przeciwalergiczny Clemastinum i Calcium. Chrypka jednak zamiast się zmniejszać to zaczęła nabierać na sile - pomimo tego, że starałam się jak najbardziej oszczędzać malutkie gardełko i na każde początki marudzenia było branie na rączki lub zabawianie. Od dzisiaj stosujemy inhalacje z Nebbudu i mam nadzieję,że szybko Sara wróci do formy... Po 2 inhalacjach jest już widoczna poprawa więc jestem dobrej myśli ;)
Sara oczywiście nie lubi gdy oczyszcza się jej nos - do przyjemności to na pewno nie należy. Smak syropu, czyli czegoś zupełnie innego niż mleko mamy, też nie przypadł jej do gustu ale jakoś daje radę wypić go ze strzykawki. Za to z robieniem inhalacji nie ma problemu - siedzi skupiona z wytkniętym językiem i próbuje łapać parę ;)
Po pierwsze jak najczęściej układałam Sarę na brzuszku aby wydzielina z nosa mogła spływać. Wiadomo, że po nocy nosek był najbardziej przytkany więc codziennie rano robiłam jej inhalację z soli fizjologicznej i dopiero wtedy oczyszczałam nosek za pomocą aspiratora. Poza tym podawałam Sarze witaminę C w kropelkach i smarowałam nosek maścią majerankową. Świetnie sprawdziły się również krople Olbas Oil - wystarczyła kropelka na ubranko i od razu oddychanie przy katarku stawało się łatwiejsze. Na noc smarowałam jeszcze Sarze klatkę piersiową i stópki żelem Aromactiv Baby. Zabiegi te przynosiły rezultat i katar nie nabierał na sile a nawet zaczął się zmniejszać.
Niestety w niedzielę Sara wstała z mega chrypą i w poniedziałek musiałyśmy się udać po pomoc do pediatry... Ta dopisała nam do naszej kuracji jeszcze syrop przeciwalergiczny Clemastinum i Calcium. Chrypka jednak zamiast się zmniejszać to zaczęła nabierać na sile - pomimo tego, że starałam się jak najbardziej oszczędzać malutkie gardełko i na każde początki marudzenia było branie na rączki lub zabawianie. Od dzisiaj stosujemy inhalacje z Nebbudu i mam nadzieję,że szybko Sara wróci do formy... Po 2 inhalacjach jest już widoczna poprawa więc jestem dobrej myśli ;)
Sara oczywiście nie lubi gdy oczyszcza się jej nos - do przyjemności to na pewno nie należy. Smak syropu, czyli czegoś zupełnie innego niż mleko mamy, też nie przypadł jej do gustu ale jakoś daje radę wypić go ze strzykawki. Za to z robieniem inhalacji nie ma problemu - siedzi skupiona z wytkniętym językiem i próbuje łapać parę ;)