Ospa wietrzna w końcu przystopowała - nareszcie Emilkę wysypuje w niewielkim stopniu. Do wczoraj wyglądało to tak, że zdążyłam ją pomalować na fioletowo a już pojawiały się nowe zmiany na skórze. Poprawił się też jej humor i dzisiaj nawet powędrowała do swoich lalek aby się bawić :) Wprawdzie nadal nie ma apetytu ale trudno się dziwić skoro usta, podniebienie i dziąsła są zaatakowane przez ospę. Dokucza jej też nadal wysypka na reszcie ciała - drażni ją każde ubranie więc po mieszkaniu chodzi w samach spodenkach od piżamy. Syropek (Atarax) pomaga na szczęście na swędzenie i dzięki niemu Milcia jest spokojniejsza. Pojawił się jednak nowy problem - ospa zaatakowała oczka. Wysypka pojawiła się pod dolną powieką prawego oka i trzeba do oka aplikować maść co nie jest niestety przyjemne :| Mam jednak nadzieję, że w ten sposób zapobiegniemy dalszym atakom na oczka, ponieważ jeżeli się to nie uda to będziemy musieli jechać do okulisty na konsultacje...
Pomimo szalejącej u nas ospy nie odpuszczają inne choróbska. Od wczoraj Fabianek gorączkuje, ma biegunkę i wymiotuje... Dzisiaj wymioty się uspokoiły ale biegunka trwa na całego :| Ja jako mama znalazłam się w nieciekawej sytuacji - każde z dzieciaczków chce abym przy nim była, głaskała, tuliła, karmiła i poświęcała swoją uwagę a ja niestety nie mogę się rozdwoić. Najgorszy jest oczywiście wieczór. Tylko mama może umyć Emilkę i posmarować jej wysypkę (co zajmuje dobrą godzinę) a w tym samym czasie Fabianek płacze, że mam mu masować brzuszek i go przytulić... P. próbuje zagadywać i zajmować uwagę dzieciątka, które musi na mnie czekać ale nie zawsze mu się to udaje. Niemniej bardzo mnie cieszy, że bez mojego proszenia wziął dzisiaj dzień wolny aby mi pomóc przy Emilce i Fabianku :) Bez niego chyba bym dzisiaj padła ;)
Teraz trzymam tylko kciuki aby biegunka nie przeszła na Emilkę bo boję się, że wtedy wylądujemy w szpitalu... Fajnie byłoby też gdyby choróbsko nie przyczepiło się do mnie ;)
Pomimo szalejącej u nas ospy nie odpuszczają inne choróbska. Od wczoraj Fabianek gorączkuje, ma biegunkę i wymiotuje... Dzisiaj wymioty się uspokoiły ale biegunka trwa na całego :| Ja jako mama znalazłam się w nieciekawej sytuacji - każde z dzieciaczków chce abym przy nim była, głaskała, tuliła, karmiła i poświęcała swoją uwagę a ja niestety nie mogę się rozdwoić. Najgorszy jest oczywiście wieczór. Tylko mama może umyć Emilkę i posmarować jej wysypkę (co zajmuje dobrą godzinę) a w tym samym czasie Fabianek płacze, że mam mu masować brzuszek i go przytulić... P. próbuje zagadywać i zajmować uwagę dzieciątka, które musi na mnie czekać ale nie zawsze mu się to udaje. Niemniej bardzo mnie cieszy, że bez mojego proszenia wziął dzisiaj dzień wolny aby mi pomóc przy Emilce i Fabianku :) Bez niego chyba bym dzisiaj padła ;)
Teraz trzymam tylko kciuki aby biegunka nie przeszła na Emilkę bo boję się, że wtedy wylądujemy w szpitalu... Fajnie byłoby też gdyby choróbsko nie przyczepiło się do mnie ;)