W szpitalu jestem dopiero od kilku dni a już wdrożyłam się w codzienną rutynę tutaj obowiązującą. Pobudka jest codziennie o 5:30 - mierzona jest wtedy temperatura i ciśnienie krwi oraz podłączane badanie KTG. W moim przypadku badanie to trwa czasem 45 minut a czasem ponad 1,5 godziny - wszystko zależy od tego czy dzieci chcą współpracować. Jednego dnia cała trójka daje ładnie zrobić zapisy a innego szaleją tak, że nie idzie na dłużej złapać ich tętna bo co chwilę uciekają spod głowicy aparatu. Gdy są za spokojne też wcale nie jest dobrze i trzeba wtedy czekać aż się trochę rozruszają... Dziewczyny mają robione KTG aparatem dla bliźniąt a nasz rodzynek aparatem do pojedynczego zapisu...
Kolejnym punktem w szpitalnym programie jest poranny obchód lekarzy, który przeważnie jest między 8:00 a 8:30. Potrafi się jednak przesunąć nawet o kilka godzin gdy na trakcie porodowym jest dużo porodów lub nagłych przypadków... Na obchodzie lekarze pytają o samopoczucie a od czasu do czasu zlecają potrzebne badania. Można się też dowiedzieć o tym czy planowany jest wypis do domu lub jaki jest plan działania w danym przypadku. Ja dość szybko dowiedziałam się, że na wypis przed cc nie mam co liczyć i mam nastawić się na Święta na szpitalnym oddziale :(
O 8:30 jest przywożone na oddział śniadanie. Zawsze jest to jakaś zupa mleczna i przeważnie kanapki z kawałkiem masła i dwoma plasterkami wędliny. Czasem zdarza się kawałek pomidora lub dżem. Do picia jest cieniutka letnia herbata... Nie jest najgorzej ale wspieram się własnymi dodatkami do kanapek aby bardziej urozmaicić sobie dietę ;)
O 13:30 serwowany jest w szpitalu dwudaniowy obiad z kompotem. Zupy są przeważnie dobrze doprawione a gdy są gorące smakują jeszcze lepiej. Drugie danie najczęściej serwowane jest z ziemniakami (zimnymi lub ledwo ciepłymi), które są chyba najsłabszym punktem obiadów. Mięso z sosem czy też dodatki w postaci tartej marchewki czy innych warzyw jest już dużo smaczniejsze. Na deser jest kompot a raczej napój, który ma udawać kompot - jest to po prostu zabarwiona woda ;)
Po obiedzie około godziny 14:00 mam robiony odsłuch tętna trojaczków ale bez podłączania aparatu KTG do dłuższego zapisu...
Już o 17:30 jest podawana kolacja. Bardzo przypomina ona śniadanie - różnicą jest tylko to, że nie ma zupy mlecznej :)
Ostatnim punktem dnia w szpitalu jest wieczorny odsłuch tętna Maluszków, który czasem jest około godziny 20:00. Po odsłuchu na oddziale pojawia się jeszcze na chwilę lekarz dyżurny, który sprawdza czy wszystko jest ok.
Jeżeli danego dnia zlecone są jakieś badania to czas dużo szybciej płynie. Dzisiaj miałam już badanie ginekologiczne i USG. Mogłam zerknąć w plątaninę kończyn widoczną na monitorze aparatu do USG i dowiedzieć się ile mniej więcej ważą już dzieci oraz czy mają prawidłową ilość wód płodowych i prawidłowe przepływy. Bardzo ważną informacją jest też to jaka jest różnica w wielkości między bliźniaczkami a także największym i najmniejszym trojaczkiem... Z dzisiejszych pomiarów wynika, że synek waży 1240 gram, a bliźniaczki 1225 gram i 1080 gram. Lekarz twierdzi, że jak na 28t 6d ciąży parametry te są bardzo dobre. Przepływy i ilość wód płodowych też są w normie...
Czeka mnie jeszcze konsultacja u chirurga naczyniowego w związku z moją puchnącą lewą nogą i USG dopplera żył tejże nogi. Nie wiem jednak kiedy ma nastąpić to badanie... Mam nadzieję, że w najbliższych dniach :)
Co robię przez liczne godziny wolne, które wypełniają mój dzień? Oczywiście odpoczywam - czytam książki, przeszukuję Internet i zamawiam prezenty świąteczne, oglądam powtórki seriali i filmy na tablecie lub laptopie (dobrze że jest darmowe wifi)... W planach mam też zaprojektowanie już na styczeń fotokalendarza z okazji Dnia Babci i Dziadka. Oczywiście kilka razy dziennie dzwonię też do domu aby dowiedzieć się co tam się dzieje, wypytać o prace domowe czy też przypomnieć o zmianach w planie lekcji ;) Niby jestem w szpitalu ale większą część moich myśli zaprząta nadal to co się dzieje w domu... P. na 100% ma już dość tych moich telefonów ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz