czwartek, 4 lipca 2013

Trójmiasto czyli relacja z wakacji - część II

 Piątek postanowiliśmy spędzić leniwie. Zaraz po śniadaniu wybraliśmy się na plażę w Gdańsku. Tym razem wyjście nad morze było dobrze przeze mnie zaplanowane. Spakowałam dla dzieciaków po dwa komplety kąpielówek, ręczniki, kapelusiki, bidony z wodą, ubrania na zmianę, bluzy, chusteczki higieniczne i nawilżane, a także zabawki do piasku i oczywiście krem z filtrem. Poza tym spakowałam kąpielówki dla mnie i P., koc a także kanapki i różne przekąski. Oczywiście nocnik także zabrałam na plażę - bez tego ani rusz ;) Połowa z rzeczy tradycyjnie nie była potrzebna ale gdybym ich nie zabrała wówczas pewnie byłoby inaczej... Fabian zabawkami zainteresowany był tylko wtedy gdy jakieś dziecko chciało się nimi pobawić. Ostatnio zrobił się pod tym względem okropny - gdy tylko widzi, że jakieś dziecko bierze np. jego auto od razu rzuca to czym się bawi i biegnie zabrać samochód, gdy dziecko w zamian weźmie sobie np. wiaderko to Fabi auto już odrzuca i koniecznie chce się bawić wiaderkiem i tak w nieskończoność. Gdy tylko dziecko znika Fabi porzuca swoje zabawki i już się nimi nie interesuje bawiąc się np. patykiem czy kamykami... Mam nadzieję, że wkrótce mu to przejdzie.
Na plaży zostaliśmy do późnego popołudnia :) Całej naszej czwórce udało się zaliczyć kąpiel w morzu - chociaż Fabiś zaliczył jedynie zamoczenie do pupy ;)
Po powrocie do znajomych i krótkim odpoczynku postanowiliśmy wybrać się na spacer i plac zabaw. Po kąpieli dzieciaki padły i spały do rana bez żadnej pobudki :)



 Sobotę mieliśmy w całości zarezerwowaną na ślub cywilny mojego wujka Zbyszka - brata mojej mamy. Po ślubie odbyło się przyjęcie w domu młodej pary. Była to impreza bardziej imieninowo-urodzinowa niż weselna ale i tak było bardzo wesoło i sympatycznie :) Na sam koniec przyjęcia czyli koło 20 wybraliśmy się wszyscy na spacer na plażę w Sopocie. Prawie wszyscy przebrali się w luźniejsze ubrania. Tylko ja z P. nie miałam się w co przebrać - dobrze, że przynajmniej w bagażniku auta miałam swoje japonki ;) P. paradował po plaży w garniturze i plecaku (z rzeczami dla dzieciaków)  na plecach - wyglądał w takim zestawieniu bardzo ciekawie ;) Spacer byłby idealny gdyby nie stan plaży - woda okropnie zanieczyszczona glonami a co za tym idzie o niezbyt miłym zapachu. Dzieciaki były rozczarowane, ze nie mogły pobiegać po brzegu na bosaka...



  W niedzielę po śniadaniu nastąpiła akcja pakowania i szukania naszych rzeczy po całym mieszkaniu. Byliśmy u znajomych tylko kilka dni i przez większą część czasu nie było nas w mieszkaniu a nasze "graty" były praktycznie w każdym pomieszczeniu ;) Po wyjeździe z Trójmiasta wjechaliśmy jeszcze na pysznego pstrąga w ramach zakończenia tego kilkudniowego urlopu :) Po pysznym jedzonku ruszyliśmy w kilkugodzinną podróż do domku - dzieciaki prawie całą drogę przespały. Do Olsztyna dotarliśmy zmęczeni po 18. P. zajął się kąpielą dzieciaków i kładzeniem ich spać a ja w tym czasie uporałam się z rozpakowywaniem naszych rzeczy tak aby w poniedziałek móc zająć się na spokojnie zakupami i praniem :)
Mam nadzieję, że uda nam się tego lata wyrwać nad morze jeszcze przynajmniej na jakiś jeden weekend lub chociaż jeden dzień :) Ten wyjazd bowiem zaliczamy do bardzo udanych :)


post signature

5 komentarzy:

  1. Wasza fotka na plaży super! Takie romantico :)
    Fajnie, że wyjazd się udał trochę zazdroszczę bo my nie mamy planów na wakacje:/

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie! Ja właśnie szukam miejsca na wypoczynek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniale, że urlop Wam się udał:)

    OdpowiedzUsuń
  4. chociaż sobie moje ukochane morze na Waszych zdjęciach pooglądam ;)

    OdpowiedzUsuń