poniedziałek, 8 lipca 2013

InterREGIO - wrażenia z podróży

 Mamy za sobą kolejną podróż pociągiem. Niestety dzisiaj nie sprzyjało nam szczęście tak jak w poprzednich wyprawach. Na dworcu PKP zjawiliśmy się dość późno - 20 minut przed planowanym odjazdem pociągu. Powitały nas niewielkie kolejki przy kasach biletowych. Czynne były "aż" dwie kasy ale ich obsługa była bardzo powolna. W pierwszej z kas Pani miała problemy z komputerem i drukowaniem biletów - nie mogła się jakoś połapać w tej czynności... W drugiej z kas siedziała z kolei Pani, której nie bardzo wychodziło wydawanie reszty - po otrzymaniu gotówki dłuższą chwilę zastanawiała się ile wydać reszty, następnie zaczynała odliczać na biurku wyliczoną kwotę, po czym ponownie wpatrywała się w pozycję do zapłaty i otrzymaną ilość gotówki, następnie sprawdzała czy ilość kasy na biurku się zgadza i dopiero wtedy wydawała resztę podróżnemu... Minuty mijały nieubłaganie a ja nie zbliżałam się za bardzo do momentu uzyskania upragnionych biletów. Postanowiłam poprosić osoby przede mną o przepuszczenie mnie w kolejce tak aby nie uciekł mi pociąg ale niestety wszystkim się spieszyło :| W końcu udało mi się dotrzeć do okienka ale właśnie wtedy Pani, która miała mnie obsłużyć zniknęła na pustym stanowisku okienko obok. Wróciła po kilku minutach i udało mi się kupić bilet dla mnie i dzieciaków. Czekał mnie jeszcze bieg do pociągu - niestety aż do peronu III... Na szczęście zdążyliśmy w ostatniej minucie wskoczyć do ostatniego wagonu i gdy tylko w nim stanęliśmy pociąg ruszył. Niestety okazało się, że jest to wagon do przewozu rowerów i posiada tylko trzy miejsca siedzące - oczywiście wszystkie zajęte. Usłyszałam od konduktora, że skoro jestem z dziećmi to muszę znaleźć miejsca siedzące. Wyjęłam zatem wyjącego Fabiana z wózka i ruszyłam z Emilką na poszukiwanie trzech miejsc siedzących. Udało mi się takowe znaleźć dopiero w pierwszym wagonie. Musiałam jeszcze tylko przetransportować do tego miejsca: wózek (parasolka), walizkę, dwie duże torby podróżne, nocnik i torbę z jedzeniem... Na szczęście Emilka zgodziła się zostać na znalezionych miejscach i czekać na mój powrót. Dotarłam do pozostawionych bagaży, złożyłam wózek i z Fabim na rękach dociągnęłam go do naszych miejscówek. Wróciłam po dwie torby podróżne ale przejście z nimi i Fabim na rękach przez całą długość pociągu mnie przerosło. Przy jednej z przeszkód poprosiłam siedzącą tam młodą kobietę aby pomogła mi przerzucić moje torby nad walizkami tarasującymi przejście. Jakież było moje zaskoczenie gdy pomogła mi ona donieść te torby do celu mojej wędrówki. Co więcej wróciła ze mną po bagaż, który został mi jeszcze do przeniesienia. Przeniosła moją walizkę a mi pozostało jedynie przeniesienie Fabiana, torby z jedzeniem i nocnika. Gdy dotarłam z ostatnimi rzeczami do miejsca, w którym siedziała Emilka to prawie popłakałam się z wdzięczności dla tej młodej kobiety, która mi pomogła. Tylko ona jedna w całym pociągu wykazała się chęcią pomocy - innym było nawet ciężko się podnieść aby pomóc mi chociażby w otwarciu zamkniętych drzwi między wagonami. Kilka razy miałam bowiem problem z otwarciem tych drzwi z dzieckiem w jednym ręku i bagażem w drugim a współpasażerowie patrzyli się tylko głupkowato jak się z nimi szarpię... Konduktora interesowało jedynie to kiedy pokażę mu bilet i za każdym razem gdy się z nim mijałam w powolnej wędrówce z Fabianem i bagażami pytał mnie o to. Jakoś ciężko było mu zrozumieć, że w tej akurat chwili nie mam za bardzo wolnych rąk na wyszukiwanie biletu w torebce, poza tym próbuję się przedostać do 4-letniej córki, która czeka przy znalezionych wolnych miejscach. Bilety jednak pokażę gdy tylko konduktor dotrze z kontrolą do naszych miejsc.
Podróż dodatkowo utrudniała dzisiaj pogoda - strasznie gorąco i duszno. W pociągu nie było czym oddychać... Nie szybko zdecyduje się na kolejną podróż pociągiem po dzisiejszej przeprawie. Dawno nie czułam się aż tak zmęczona... dobrze, ze przynajmniej dzieciaki były grzeczne w czasie podróży. Emilka bawiła się lalkami, naklejała naklejki w książeczce lub podziwiała widoki za oknem. Fabianek nawet zaliczył drzemkę ;) A gdy Fabi spał Mila oglądała bajkę na moim telefonie :)


post signature

7 komentarzy:

  1. Jejku współczuję takiego początku podróży! Wakacje i dlatego takie przepełnienie w pociągach.
    A ludzi nie rozumiem....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie wakacje a co za tym idzie więcej podróżnych. Niestety jak zawsze nie wiąże się to z wydłużeniem pociągów i zwiększeniem liczby miejsc siedzących... Nie mogę tego zrozumieć :|

      Usuń
  2. O jaaa! Podziwiam Cię, że się tak zawsze wybierasz z dzieciakami pociągiem! I fajnie, że są jeszcze ludzie, co chcą pomóc :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki - w tym roku jednak już się chyba nie zdecyduję na podróż pociągiem :|

      Usuń
  3. Straszne, ale w sumie bilet można też w pociągu kupić u konduktora, fakt, że drożej, ale jak nie ma wyboru...

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam hart ducha! Ale pasażerowie bez jaj kompletnie! Nigdy mi się nie zdarzyło, żeby mi ktoś nie zaproponował pomocy, gdy mam dziecko na rękach.

    OdpowiedzUsuń