poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Działeczka

Ostatnie dni bardzo ciepłe a co za tym idzie większość czasu spędzamy na świeżym powietrzu :) Fabianek jest jeszcze trochę zdziwiony siedzeniem na kocyku i baraszkowaniem na trawie :) Milka przeszczęśliwa kulaniem się na trawie wszystkie spodenki czy getry brudzi od trawy. Teście zrobili nam dzisiaj dużą niespodziankę - kupili sobie działkę rekreacyjną położoną jakieś 200 metrów od jeziora. Co najważniejsze jednak dla nas to to, że będziemy mieli dowolny dostęp do tej działki :) Już mam wizję weekendów spędzanych blisko jeziora i lasu :) Zastanawiam się też gdzie postawić piaskownicę i basenik a P. projektuje grilla którego chce sam wybudować :) My już w zeszłym roku zastanawialiśmy się nad kupnem jakiejś małej działki dla celów rekreacyjnych ale ceny nas powaliły na kolana i nic z tego nie wyszło... Na szczęście nasze plany przejęli teściowie i im udało się je zrealizować. Bardzo miłe z ich strony jest to, że decyzję o kupnie skonsultowali z nami i uzależnili ją od tego czy my będziemy się tą działką interesować i z niej korzystać :) Na działce jest altanka z jednym pomieszczeniem, w którym mieści się pokój połączony z kuchnią. Przed altanką jest weranda na której można posiedzieć w trakcie deszczu. Doprowadzony jest prąd i pitna woda, a w kuchni nawet jest ciepła woda z podgrzewacza przepływowego (czy jakoś tak). Jedynym minusem tej działki jest to, że nie ma toalety... Jest jednak doprowadzona kanalizacja więc w trakcie urlopu P. będzie z teściem stawiał jakąś budkę w której zrobi się łazienkę :) Cały teren obsiany jest trawą i rosną na nim kwiatki i jakieś krzaczki a przede wszystkim śliczna brzoza, śliwa i grusza :) Teren nie jest duży ale dla potrzeb naszych i teściów wystarczy w zupełności :) Już nie mogę doczekać się tego aż wszystkie formalności będą załatwione i będzie można tam jechać na spokojnie nacieszyć się tym miejscem :) Jak wszystko będzie pozałatwiane to porobię zdjęcia i pokażę Wam nie nasz ale prawie nasz kawałek zieleni :)
A tutaj kilka zdjęć Fabianka z ostatnich dni:

sobota, 28 kwietnia 2012

Aktywnie

Dzisiaj wybraliśmy się z dzieciakami i znajomymi na Piknik Rodzinny do Butryn koło Olsztyna. Piknik ten odbywał się z okazji otwarcia Parku Rozrywki Aktywnej i z tej to okazji zarówno wstęp jak i wszystkie atrakcje były za darmo :) Pozwoliło mi to na zrealizowanie jednego z moich marzeń - zjazdu na linie. Napiszę tylko tyle, że wyobrażałam to sobie zupełnie inaczej ;) Nie spodziewałam się też, że po wspinaczce będę wyglądać jakby mąż mnie pobił - całe ramiona mam posiniaczone od metalowej drabinki ;)
To wcale nie jest wysoko - dam radę... ;)
Najtrudniejszy moment - stanąć na linie uginającej się pod moim ciężarem...
Odwagi mi starczyło na dalszą wspinaczkę :)
Nareszcie na górze!
No to hop...
I jadę...
Wrażenia nie zapomniane :)
 Dzieciaki też bardzo zadowolone z dnia spędzonego na świeżym powietrzu. Fabian przez cały festyn albo spał albo zawzięcie gryzł wózek ;)
Emilka skakała na trampolinie, zjeżdżała z dmuchanych zjeżdżalni, szalała w kulkach, biegała po łące, huśtała się...

 Po festynie pojechaliśmy nad jeziorko zrobić sobie piknik z grillem i dopiero zachód słońca zmusił nas do powrotu do domu :)

czwartek, 26 kwietnia 2012

Powrót, wspólne spanie i planowanie

We wtorek wróciłam do Olsztyna. Podróż minęła bez większych problemów ze strony dzieciaków - były super grzeczne. Zamieszanie zrobiłam jednak ja. Po pierwsze tak się zbierałam do podróży, że za późno wyjechaliśmy na dworzec i gdy dotarliśmy na PKP to zostało tylko 5 minut do odjazdu pociągu a trzeba było wyładować dzieciaki z auta, ubrać je chociaż w czapki bo wiało, biec po bilet, zabrać się ze wszystkim z auta a było tego sporo: walizka, dwie torby, plecaczek Emilki, torba od wózka, kurtki, fotelik z Fabianem i jeszcze Emilka. Oczywiście trzeba było jeszcze dobiec na ostatni peron z tym wszystkim i władować się do pociągu... Gdyby nie pomoc mojego brata to w życiu nie dałabym rady - dzięki Krzysiek :) Brat zagadał jeszcze z konduktorem aby ten mi pomógł zabrać się z rzeczami i dzieciakami do jakiegoś przedziału bo niestety pociąg ruszył gdy tylko weszliśmy do wagonu i nie było opcji aby Krzysiek zaniósł mi rzeczy do przedziału. Konduktor, bardzo sympatyczny, oczywiście mi pomógł i nawet otworzył dla nas zamknięty przedział także miejsca mieliśmy pod dostatkiem :) Drugim problemem który stworzyłam osobiście było dogadanie się z P. który miał nas odebrać z wagonu gdy tylko pociąg się zatrzyma. Dogadałam się z nim tak, że stał i nas wypatrywał nie przy tym wagonie co powinien. Wina oczywiście moja bo źle policzyłam wagony a co za tym idzie źle podałam mu naszą lokalizację. Na szczęście do wyjścia z wagonu zmierzało bardzo dużo chętnych do pomocy osób i nie musiałam nawet nikogo prosić aby mi pomógł bo wszyscy sami się oferowali :) Jedna pani wzięła moją torbę, jakiś pan zabrał drugą torbę i walizkę, kolejna pani podała Milce rączkę aby jej pomóc wysiąść a ja zostałam tylko z torbą od wózka i Fabianem w foteliku który i tak ktoś mi zabrał z rąk gdy wysiadałam i podał zaraz na peronie :) Dwie z tych osób zostały nawet ze mną aż P. nie odnalazł nas w tłumie podróżników :) Bardzo miło mi było, że tak wszyscy chętnie mi pomogli tym bardziej że nie zdawałam sobie wtedy sprawy z tego, że P. stoi pod innym wagonem. Miało to przecież wyglądać inaczej - pociąg podjeżdża, otwieram drzwi wagonu a tam już stoi P., podaję mu walizki i torby, następnie podaje mu Fabiana w foteliku i Emilkę i sama spokojnie wysiadam :) Na szczęście są dobrzy ludzie i obyło się bez negatywnej przygody :)
W domu próbuję się ogarnąć po nieobecności - piorę, sprzątam, robię zakupy... Powoli zmierzam ku normalności dnia codziennego :) Tylko Fabian nie chce wrócić do normalności i stanowczo sprzeciwia się spaniu w swoim łóżeczku. Jak go odłożę śpiącego do łóżeczka to dosłownie po 5 minutach się budzi i jęczy - przyzwyczaił się przez pobyt u moich rodziców do nieograniczonego nocnego dostępu do cyca i obecności mamy przez całą noc. Poddałam się i prawie całą noc śpimy w trójkę - ja, Fabian i P.. W wolnych chwilach szukam jakiejś kwatery w Poznaniu :) Plany wyjazdowe zatwierdzone przez P. - od 7 maja do 9 lub 10 maja będziemy w Poznaniu. W przeciwieństwie do mojego P. uwielbiam planować! Spisałam więc już sobie co chciałabym zobaczyć, a mianowicie:
  1. Stary Rynek z Ratuszem, Wagą Miejską itp. – codziennie w południe na Ratuszu pokazują się poznańskie koziołki
  2. Zamek Cesarski na ulicy św. Marcin 80 – Muzeum Poznańskiego Czerwca
  3. Stary Browar ul. Półwiejska 42 – centrum handlowe o bardzo ciekawej architekturze
  4. Cytadela (Park Cytadela) – Muzeum Uzbrojenia
  5. Ogród botaniczny ul. Dąbrowskiego 165
  6. Palmiarnia ul. Matejki 18 – czynne od wtorku do niedzieli od 9 do 17
  7. Nowe Zoo ul. Krańcowa 81 - czynne codziennie od 9 do 19 a słoniarnia od 10 do 18
  8. Malta
  9. Kórnik (20 km od Poznania) – Zamek czynny od wtorku do niedzieli w godzinach od 10 do 16
Zobaczymy co z tego planu uda się zrealizować :) Po powrocie z Poznania do moich rodziców będę chciała jeszcze P. wyciągnąć do Parku Dinozaurów koło Rogowa i może jeszcze gdzieś na basen. W między czasie odwiedzimy jeszcze Bydgoszcz aby pobawić się na weselu i urlop zleci. Byle pogoda dopisała i zdrowie :)

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Poznań?

Dobre wieści - mój P. najprawdopodobniej będzie miał od 30.04. do 18.05. urlop :) Mieliśmy w tym czasie jechać na tydzień do Wałbrzycha do rodzinki P. oraz na tydzień do moich rodziców z uwzględnieniem wyjazdu do Bydgoszczy na wesele 12.05.. Z wyjazdu do Wałbrzycha chyba jednak nic nie wyjdzie, ponieważ są problemy zdrowotno-lokalowe osób które mieliśmy odwiedzić :| Tak więc wymyśliłam, że może by tak jechać do Poznania na kilka dni urlopowych coś pozwiedzać z dzieciakami :) Poznań jest 70 km od moich rodziców a byłam tam może z dwa razy tylko i to jak byłam mała więc można by to teraz nadrobić :) Po drodze odwiedzilibyśmy moich rodziców zostawiając część niepotrzebnego nam w Poznaniu bagażu (bo po co wieźć wszystko?) i wyruszylibyśmy w dalszą podróż po dobrze przespanej nocy :) Po kilku dniach wrócilibyśmy do moich rodziców i jak byłaby pogoda to pozwiedzalibyśmy może jeszcze jakieś okoliczne atrakcje typu "park dinozaurów", nacieszyli się sobą i pojechali na weselisko :) A po weselu znowu kilka dni u rodziców i powrót do Olsztyna :) Długi weekend majowy spędzilibyśmy sobie spokojnie w Olsztynie korzystając z organizowanych co roku festynów i pikników :)  Plan niby dobry ale zobaczymy czy uda mi się do niego przekonać mojego P. i przede wszystkim czy w piątek nie odwołają mu urlopu (co by mnie nawet nie zdziwiło)... No i przede wszystkim czy zdrowie nie pokrzyżuje nam planów.
Pytam się jednak tak na wszelki wypadek gdyby wszystko wypaliło: Znacie w Poznaniu jakieś noclegi dla rodziny z dwójką dzieci w rozsądnej cenie? Macie jakieś miejsca godne polecenia, które warto zobaczyć w Poznaniu lub jego okolicy? :)

sobota, 21 kwietnia 2012

Angina i stający Fabian

Doigrałam się - dopadła mnie angina :( Byłam dzisiaj u lekarza i dostałam antybiotyk... Powrót do Olsztyna odkładam do wtorku. Mam nadzieję, że nie pozarażam dzieciaków... :|
Fabian dzielnie ćwiczy stanie i wychodzi mu to coraz lepiej. Już dość długo potrafi stać a czasem nawet dość szybko podnieść się na nogi. Chyba faktycznie nie dam rady tego spowolnić. Pozostaje mi jedynie pogodzić się z tym, że tak mu się spieszyć by dorównać Emilce :)

piątek, 20 kwietnia 2012

Wakacyjnie ale chorobowo

 Jesteśmy nadal u moich rodziców. Dzieciaki są przeszczęśliwe maksymalnym rozpieszczaniem przez dziadków :) Pogoda w końcu zrobiła się dzisiaj prawdziwie wiosenna bo do tej pory cały czas było bardzo zimno i wietrznie. Niestety dopadły nas choróbska uniemożliwiające pełne wykorzystanie wyjazdu - Fabian od poniedziałku ma zapalenie krtani i strasznie ciągnące się zielone gilasy z nosa. W dalszym ciągu walczy też z ząbkowaniem... Dzisiaj przebiła mu się w końcu prawa górna jedynka ale z lewej strony jeszcze nie. Mnie z kolei od wczoraj maksymalnie rozłożyło przeziębienie - cała jestem połamana, boli mnie gardło i mam katar. Troszkę się martwię o swoje zdrowie i chyba w końcu będę musiała udać się do lekarza i porobić jakieś badania - gdy tylko złapię przeziębienie to męczą mnie bóle nerek :| Jest tak już któryś raz z kolei... :( Dobrze, że Milka póki co zdrowa :) 
Dzisiejsza super pogoda i moje przeziębienie sprawiły, że siedzę sama w domku i delektuję się ciszą :) Zarówno Fabian jak i Emilka poszli z babcią i dziadkiem na spacer :) Emilcia szaleje od kilku dni na podwórku na hulajnodze Michałka i gdyby tylko mogła wzięłaby ją do domku babci a nawet do łóżka :) Wieczorem do domu trzeba ją ściągać poprzez przekupstwo! Chyba po powrocie do Olsztyna będzie trzeba dziecko zaopatrzyć w tak fajną zabawkę, która nawet podobno jej się śni w nocy ;) Co do Fabianka to zastanawiam się ostatnio czy nie związać mu nóg ;) Już nie wiem co mam robić z tym moim małym łobuzem. Dopiero od tygodnia raczkuje ale już mu to nie wystarcza. Od kilku dni uparcie próbuje stawać wszędzie gdzie się da - pod ławą, przy kanapie, przy mamusi... Nie stoi długo bo dość szybko się przewraca ale jednak sam wstaje i stoi... Pod stołem nie jest w stanie stanąć pod kątem 90 stopni do podłoża ale przy kanapie już mu się to udaje. Nie wiem czy mu na to pozwalać czy jakoś temu przeciwdziałać. Tylko jak mu wytłumaczyć, że ma jeszcze sporo czasu do wstawania? Ciężko go już nawet posadzić na podłodze czy w wannie bo wyprostuje te swoje nóżki jak struna i nie chce ich zgiąć :|
Fabiankowe stanie pod stołem
Pogoń za aparatem
Ćwiczenie jazdy na hulajnodze
Nawet po ogrodzie da się jeździć
 

niedziela, 15 kwietnia 2012

Podróż pociągiem

Dotarłam do celu! A co najważniejsze nie było nawet tak źle :) Dzieciaki podróż zniosły całkiem dobrze. Emilka cała drogę była grzeczna - podziwiała widoki za oknem, bawiła się laleczką, jadła słodycze i naklejała naklejki. Zaprzyjaźniła się też z fajnym psiakiem, który akurat podróżował z nami wagonem :) Fabianek też był grzeczny - trochę pospał, poleżał w foteliku i pobawił się swoimi zabawkami, posiedział u mnie na kolanach. Ostatnich 30 minut w pociągu spędził jednak na jęczeniu i nic mu nie pasowało, aż w końcu ponownie zasnął... W aucie spać już  nie chciał i darł się 40 minut aż nie dojechaliśmy do celu... W nowym miejscy też musiał się oswoić - przez pierwszą godzinę nie było opcji abym zniknęła mu z oczu czy odłożyła go na podłogę. Teraz jest już normalnie i zarówno Fabianek jak i Emilka szaleją w zabawkach i bawią się ze swoim kuzynem Michałkiem :) Szkoda tylko, że pogoda deszczowa i nie udało nam się wybrać na spacerek. Mam nadzieję, że od jutra pogoda się poprawi i będziemy mogli maksymalnie wykorzystać pobyt na wsi :)
A to kilka zdjęć z pociągu:

Figlolandia

Wczoraj popołudniu wybraliśmy się z dzieciakami na urodzinki Oliwki - koleżanki Emilci. Imprezka odbywała się w Figlolandii więc Emilka miała okazję po raz pierwszy pobawić się w takim miejscu. Na początku oczywiście czuła się oszołomiona taką ilością zabawek i dzieci ale szybko oswoiła się z nowym otoczeniem i szalała z resztą dzieci na zjeżdżalniach i w kulkach :) Nie obyło się oczywiście bez problemów - Mila boi się przechodzić po przejściach zrobionych z siatki czy sznurka. Musiałam więc się do niej wspiąć i pokazać jej inną drogę do zjeżdżalni - przez tunel. Na szczęście wszystkie przejścia i podesty zrobione są tak, że rodzic może wejść z dzieckiem i nic się pod jego ciężarem nie zarwie ;) Wygląda to jednak dość zabawnie gdy widzi się dorosłych przeciskających się i raczkujących przez tunele i przejścia wśród dzieciarni :) Bardzo więc się ucieszyłam gdy Mila po dwóch moich przejściach dała mi uciec do Fabianka :) Synuś był troszkę znudzony ciągłym przebywaniem na rękach i miał ochotę poszaleć na podłodze. Niestety nie było warunków na to aby mu pozwolić poraczkować. Zaliczył za to drzemkę w leżaczku i obyło się bez  marudzenia :) Marudziła za to trochę Emilka gdy czas było wracać do domku bo ona oczywiście po ponad dwóch godzinach szaleństwa miała jeszcze mało :) Jednym słowem imprezka urodzinowa Oliwki bardzo udana :)

Jesteśmy już spakowani w walizkę i torbę + plecaczek Emilki i torba od wózka :) Sporo tego wyszło... Za pół godzinki jedziemy na PKP i zacznie się nasza przygoda. Nastawienie mam jak narazie pozytywne chociaż Fabian wyje od rana - nie przebiła mu się jeszcze górna jedynka z którą walczy już ponad tydzień :| Odezwę się od rodziców ;) Dziękuję za słowa otuchy i kciuki!

sobota, 14 kwietnia 2012

Wyprawa i ćwiczenie raczkowania

Jutro czeka mnie pierwsza samotna podróż z dziećmi. Wybieramy się we trójkę do moich rodziców na cały tydzień :) Przed nami 3,5 godziny w pociągu i później prawie godzina autem. Mam nadzieję, że jakoś damy radę ;) Trochę się boję samotnej wyprawy z dwójką dzieciaków i próbuję wymyślić jakiś plan na ewentualność wizyty w WC, które w pociągach są przecież tragiczne. Aby sobie ułatwić kilka kwestii postanowiłam Fabianka zabrać w foteliku samochodowym. Jak Emilka będzie musiała iść do toalety to będę musiała przecież zataszczyć Fabianka ze sobą i jeszcze Emilkę wysadzić na kibelek więc fotelik to chyba jedyne rozwiązanie :) Poza tym jeżeli synuś zaśnie to będę mogła go odłożyć do fotelika aby w spokoju pospał. Mam też nadzieję, że uda mi się go skłonić do siedzenia przez część podróżny w foteliku i zabawę zabawkami :) Pewnie sporo spraw problematycznych wyjdzie jeszcze jutro w czasie podróży ale chęć odwiedzenia domu rodzinnego jest silniejsza niż moje lęki. Nie byłam już bowiem u rodziców 9 miesięcy. Rodzinka oczywiście odwiedzała nas w Olsztynie ale czas w końcu udać się z rewizytą :) Mogłabym zabrać P. auto ale samotna jazda z dwójką dzieciaków jęczących na tylnych siedzeniach przez minimum 4 godziny przeraża mnie jeszcze bardziej niż podróż pociągiem. Emila niestety nie należy do dzieci śpiących w czasie podróży - gdy jedziemy autem gdzieś dalej to czasem zaśnie na maksymalnie godzinkę. Fabian jeszcze nigdzie nie podróżował i nie wiem jak się zachowuje w trakcie dłuższej jazdy samochodem... :) Czeka mnie jeszcze dzisiaj trudne zadanie - spakować dzieciaki i siebie tak aby zabrać wszystko co będzie mi potrzebne w jak najmniejszą ilość toreb. Wydaje mi się to niewykonalne bo jak jedziemy autem to mamy pełen bagażnik rzeczy ;) Trzymajcie kciuki aby udało nam się jakoś spakować a jutro dotrzeć do celu :)

Fabianek dzielnie ćwiczy raczkowanie. W ciągu dnia już więcej raczkuje niż się czołga :) Poszerzył też zakres swoich wycieczek po domu. Do niedawna czołgał się tylko po dużym pokoju w którym spędzamy czas, czasem docierał do drzwi ale nie wychodził poza ich zakres :) Teraz włazi już wszędzie - do Emilki pokoju (zaczęła przed nim drzwi zamykać!), do kuchni, do łazienki i do butów w przedpokoju. A gdy ma momenty jęczenia a ja jestem zajęta to raczkuje lub się czołga krok w krok za mną i wyje żeby wziąć go na ręce ;) Jednym słowem jest wesoło :)

czwartek, 12 kwietnia 2012

Siadanie i drugie dziecko

Od pewnego czasu Fabian sam siadał do siadu podpartego. To nie był nawet pełen siad tylko takie półsiedzenie półleżenie :) Dzisiaj jednak zastałam synka w pokoju siedzącego normalnie na środku pokoju i oglądającego z Milką telewizor :) Udało mi się nawet po kilku próbach nagrać mojego smyka jak sam siada :) Ku memu wielkiemu zaskoczeniu przy jednej z prób nakręcenia siadania Fabian zaczął na moich i aparatu oczach raczkować! :) Duma mnie rozpiera ;) 
Gdy byłam w ciąży to bałam się trochę, że kolejne sukcesy mojego synka nie będą na mnie robić takiego wrażenia jak przy Emilce. Na szczęście obawy te były bezpodstawne :) Jestem tak samo szczęśliwa i dumna z jego postępów jak z Emilci i tak samo mnie zaskakują oraz wzruszają. Chociaż nie mam tyle czasu co 3 lata temu na to aby się przyglądać mojemu małemu dziecku to nie jest to kosztem ilości czułości które otrzymuje. Fabian przytulany, noszony, bujany czy gilany jest tyle samo co Emilka gdy była malutka. Jestem osobą która uwielbia się tulić i okazywać czułość zatem moje dzieci codziennie dostają spore jej dawki nawet gdy tego nie chcą ;) Rzadko niestety są chwile gdy każde z dzieci ma mnie na wyłączność ale dzięki temu nie czuję, że któreś zaniedbuję. Chociaż z drugiej strony Fabian nie wie co traci bo od pierwszych dni życia musi dzielić się mamusią ze swoją siostrą. Emilka pamięta jednak jak to było gdy mama była tylko dla niej. Dlatego staram się od czasu do czasu robić coś tylko z Emilką. Czasami jest to wyjście do kina czy do kawiarni, a czasem tylko droga z przedszkola do domu czy 30 minut przed jej zaśnięciem gdy leżymy w jej łóżku i rozmawiamy lub słuchamy bajki. 
Na pewno przy drugim dziecku mniej panikuję. Oczywiście przejmuję się każdą chorobą zarówno Fabiana jak i Emilki ale wszystko w granicach rozsądku. Nie sprawdzałam czy Fabian oddycha gdy dłużej spał a przy Emilce zdarzało mi się to bardzo często. Nie pędziłam też na pogotowie gdy Fabian jednorazowo zwymiotował mleko i to w takiej ilości, że nie wiem gdzie je w ogóle pomieścił. Nie czytałam też objawów wstrząsu mózgu i nie doszukiwałam się ich po tym gdy Fabian spadł z kanapy. Nie panikuję też gdy synuś płacze - pozwalam mu się czasem wypłakać a gdy płacze przeraźliwie to go tulę i szukam przyczyny np. ząbkowanie czy ból brzuszka, i robię coś aby mu pomóc np. smaruję dziąsełka czy masuję brzuszek. Przy Emilii wszystko było bardziej chaotyczne - wizyta u pediatry z każdym kaszelkiem czy katarkiem, uczucie totalnej bezsilności przy atakach płaczu itp. ;) Dużo bardziej przejmowałam się też pytaniami i uwagami dotyczącymi mojego dziecka czy jego wychowywania... Przy drugim dziecku jest dużo łatwiej, dużo więcej się wie ale nie jest tak, że nie ma się jakiś wątpliwości czy chwil załamania i bezsilności. Takie chwile oczywiście są ale dużo rzadziej niż przy pierwszym dziecku :)
A tak poza tym wszystkim to uwielbiam patrzeć na dzieciaki gdy są razem - to jak się cieszą swoją obecnością albo złoszczą na siebie za zabieranie zabawek lub wchodzenie na nieswoje terytorium ;)

 

wtorek, 10 kwietnia 2012

Poświątecznie

Święta, Święta i po Świętach ;) Całą Wielkanoc spędziliśmy w gościnie. Gorączkowanie Fabianka zakończyło się w niedzielę wysypką (a zatem "trzydniówka") więc mogliśmy spokojnie udać się na śniadanko do teściów. Wróciliśmy od nich dopiero wczoraj wieczorem :) Niestety marudzenie Fabiankowi nie przeszło więc mamy za sobą kilka ciężkich dni. Synka zachowanie tłumaczy to, że wyżynają mu się górne jedynki a on znosi to dość ciężko... :| Teście jednak dzielnie pomagali nam zabawiać Fabianka więc nie było tragicznie :) Emilka za to była super grzeczna :) Jeszcze dzisiaj rano przeżywała niedzielną wizytę zajączka, który chrobotał w drzwi i uciekł zostawiając prezenty ;) Uwielbiam patrzeć na jej zaskoczenie na widok prezentów a później radość z ich oglądania - są to niezapomniane chwile dla mnie :) 
Całą niedzielę, poza wizytą w kościele, spędziliśmy przy stole a więc było dość ciężko ;) Pogoda niestety nie zachęcała do spacerów - strasznie zimno i sypiący śnieg. Poza tym Fabian dopiero dochodził do siebie po chorobie. Wczoraj jednak pogada zrobiła się już wiosenna - słonko, błękit nieba, śpiew ptaków :) Można więc było wybrać się na spacerek co uczyniliśmy. Milka zaliczyła nawet dwa spacerki - rano pojechała z tatą i dziadkiem na budowę do cioci gdzie miała frajdę z biegania i kulania się po łące, grzebania patykiem w strumyku, zbierania patyczków i innych skarbów :) Później natomiast już razem udaliśmy się na tradycyjny spacer na plac zabaw - Emilka na rowerku a Fabian w mei tai'u. Synuś zachwycony nową pozycją spacerową rozglądał się na wszystkie strony, pohuśtał się na huśtawce z mamusią i w końcu zmęczony atrakcjami zasnął :) Milka poszalała na wszystkich atrakcjach znajdujących się na placu zabaw. Poćwiczyła też jazdę na rowerze, z którą radzi sobie już całkiem dobrze :) Największe postępy zrobiła gdy zaczęłam się z nią bawić w uciekanie - ja uciekam ona mnie goni na rowerze i próbuje przejechać ;) Dość drastyczna zabawa jak ktoś popatrzy z boku ale skuteczna - jest motywacja do pedałowania i ćwiczy kierowanie rowerem ;) Dzięki bardziej aktywnemu dniu Milka wieczorem padła zaraz po kąpieli i spała jak susełek całą noc :)
Fabianek i jego pierwsze żółtko z pisanki ;)
Emilcia znalazła prezenty od zajączka
Na placu zabaw
Wspinaczka...
:)
Fabianek na spacerku
Nie ma to jak mieć pretekst aby wleźć na huśtawkę ;)
Zmęczony atrakcjami...
 

sobota, 7 kwietnia 2012

Życzenia

Chciałabym Wam życzyć Kochani

Wesołych Świąt Wielkanocnych,
Spokoju ducha, wiary w ludzi,
Umiejętności dostrzegania piękna tego świata
I wiary w siebie i swoje możliwości.

Fabian dalej gorączkuje... Nie zdziwię się jak Święta spędzimy jednak sami w domu nie przygotowanym na Wielkanoc. Jak do wieczora Fabian nie poczuje się lepiej to pojadę z nim do ambulatorium zobaczyć co powie lekarz. Wczoraj do lekarza się nie wybrałam przekonana, że dziś wszyscy będą zdrowi i zadowoleni... Mam nadzieję, że do wieczora jednak Fabuś wyzdrowieje albo chociaż poczuje się lepiej :)

czwartek, 5 kwietnia 2012

Gorączkowo...

Już drugi dzień Fabianek gorączkuje tak około 39 stopni Celsjusza. Myślę, że to trzydniówka ale to się oczywiście dopiero okaże... Przygotowania do Świąt odeszły na plan dalszy. Mam nadzieję, że wkrótce Fabianek poczuje się lepiej i będzie mógł się zdrowy cieszyć swoją pierwszą Wielkanocą. Narazie walczę z nim jeżeli chodzi o leki przeciwbólowe - syropek wypluwa lub zwymiotuje a czopki też zaraz wydala. Dopiero przy którejś próbie udaje się zatrzymać lek w nim :| Po południu może przejdę się z nim na wszelki wypadek do pediatry aby go osłuchała czy na pewno wszystko jest dobrze. Ma lekki kaszel i wolałabym się upewnić, że osłuchowo jest czysty i wtedy spokojnie mogę czekać na wysypkę :)

wtorek, 3 kwietnia 2012

Mądrości logopedyczne

Wspominałam ostatnio o odwrażliwieniu dzieci urodzonych przez cięcie cesarskie. Postanowiłam napisać jeszcze kilka informacji którymi uraczyła mnie teściowa :) Może kogoś to zainteresuje albo mu się przyda kiedyś w przyszłości…  
Na prawidłowy rozwój mowy naszych dzieciaczków ma wpływ bardzo wiele czynników. Są to m.in.:
1)  Prawidłowo przebiegająca ciąża;
2)  Prawidłowo przebiegający poród siłami natury;
3) Dobry stan noworodka;
4) Karmienie piersią i brak parafunkcji;
5)  Zachowanie kolejnych etapów rozwoju mowy;
6) Stymulowanie rozwoju mowy dziecka poprzez „kąpiel słowną” (otaczanie dziecka dźwiękami), prawidłowe reakcje na mowę dziecka, prawidłowo mówiące otoczenie.

~ Jeżeli chodzi o prawidłowo przebiegającą ciążę to sprawa jest oczywista. W trakcie ciąży kształtuje się układ nerwowy, wykształcają się liczne odruchy czy kształtuje się słuch. W czasie ciąży dziecko poznaje również intonację, akcentację charakterystyczną dla danego języka, a także barwę głosu osób z otoczenia.
~ Dzieci urodzone przez cięcie cesarskie często wykazują nadwrażliwość okolic twarzy, szyi czy barków – nie lubią zabiegów pielęgnacyjnych takich jak mycie twarzy, zębów, czesanie włosów a w skrajnych przypadkach nawet przytulania czy głaskania. Spowodowane jest to tym, że w trakcie porodu zostały pozbawione pierwszego masażu odwrażliwiającego jakim jest przeciskanie się przez kanał rodny. Należy zatem dzieci urodzone przez cesarskie cięcie odwrażliwiać na dotyk poprzez stymulację oraz masaże np. za pomocą piłeczki kolczatki czy normalnie za pomocą dłoni.
~ Dobry stan noworodka to:
- wysoka ocena w skali Agar
- prawidłowy słuch
- prawidłowa budowa anatomiczna w obrębie narządów mowy
- dobra ocena odruchów ważnych dla rozwoju późniejszej artykulacji
Kształtowanie się odruchów jest bardzo ważne. Najpierw pełnią one funkcje biologiczne a pokarmowe ale w przyszłości będą punktem wyjścia do rozwoju artykulacji.
~ Karmienie piersią jest bardzo ważne dla przyszłego rozwoju mowy, ponieważ biorą w nim udział wszystkie mięśnie warg, języka, podniebienia i żuchwy. Mechanizm pracy tych mięśni  w karmieniu sztucznym jest zupełnie inny – mięsień okrężny warg zwolniony jest z napięcia mięśniowego, język wykonuje tylko ruchy poprzednie, a żuchwa wykonuje jedynie ruchy pionowe. Co do parafunkcji to są to: ssanie palca, smoczka lub pieluszki czy zbyt długie korzystanie z butelki. Czynności te zaburzają naturalną spoczynkową pozycję języka i sprzyjają powstawaniu wad zgryzu w przyszłości.
~ Kolejne etapy rozwoju mowy przedstawiają się następująco:
- w 2 miesiącu życia dziecko przysłuchuje się dźwiękom i zaczyna głużyć. Głużą nawet dzieci głuche, potem produkcja tych dźwięków zanika;
- 3 i 4 miesiąc to etap gaworzenia motorycznego, które ćwiczy mięśnie narządów mowy;
- 5 miesiąc to czas obserwacji – dziecko wsłuchuje się, reaguje na ton, włącza się do naszych produkcji dźwiękowych odpowiadając podobnymi;
- 6 miesiąc to lokalizacja źródła dźwięku oraz etap pojawiania się ciągów sylabowych i zróżnicowania wysokości tonu;
- w 7 i 8 miesiącu pojawia się znaczenie sylab (ma-ma, ta-ta);
- następne miesiące to rozwijanie rozumienia mowy.

Aby aktywnie wspierać rozwój mowy dziecka należy:
- uczyć słuchania – słuch dziecka rozwijamy od pierwszych chwil po urodzeniu wtedy gdy mówimy do Maluszka, gdy naśladujemy jego gaworzenie. Początkowo zaczynamy od prostych zabaw takich jak poszukiwanie źródła dźwięku np. pozytywki.
- bawić się z dzieckiem – śpiewać, tańczyć, rymować. Musimy mówić do dziecka powoli i używać prostych zdań. Pomocne są tu zabawy z naszego dzieciństwa: „idzie kominiarz…”, „ważyła sroczka…”, „stary niedźwiedź…”, „baloniku mój malutki…”.
- uczyć prostych wierszyków i piosenek – powinniśmy recytować wierszyki z dużą ilością wyrazów dźwiękonaśladowczych bo sprzyja to nauce mówienia. Proste hau, miau czy muu to pierwsze kroki w świecie mowy.
- dmuchać i chuchać – należy dbać o to aby dziecko gdy nie mówi oddychało przez nos. Można bawić się w dmuchanie w wiatraczek, robienie baniek mydlanych, dmuchanie przez słomkę czy też dmuchanie na lusterko. To pomoże dziecku mówić lepiej na wydechu.
- wyliczać i układać wyliczanki – wyliczanki takie jak np. „Ele mele Dutki…” zachęcają do zabaw językowych i twórczego rozwoju językowego dziecka. Wielokrotnie powtarzane wyliczanki są treningiem pamięci słuchowej i wyrabiają poczucie rytmu.
- nazywać kolory, wymyślać proste zagadki – opanowanie nazwy kolorów jest bardzo trudne. W zapamiętywaniu abstrakcyjnej nazwy koloru pomaga skojarzenie go z jakimś konkretnym przedmiotem np. zielone jak trawa, żółte jak słońce. Możemy także opisywać przedmiot i prosić dziecko by zgadło o czym opowiadamy a starszemu dziecku czytać popularne zagadki. Uczy to dzieci definiowania pojęć oraz rozwija logiczne myślenie.
- ruszać się z dzieckiem – skaczmy, biegajmy i turlajmy się z dzieckiem bo sprawność fizyczna całego ciała jest ważna dla harmonijnego rozwoju mowy dziecka.
- czytać dziecku – czytanie pomaga budować więzi między rodzicem i dzieckiem, zapewnia emocjonalny rozwój ale także wzbogaca słownictwo, rozwija pamięć i wyobraźnię.

Właściwości rozwoju mowy dziecka
W wieku 3 lat w wymowie wyraźnie i poprawnie powinny być wypowiadane wszystkie głoski z wyjątkiem: s, z, c, dz, sz, ż, cz, dż, r. 3 rok życia to wiek w którym pojawiają się głoski ś, ź, ć, dź oraz k, g. W 4 roku życia powinny być prawidłowo wypowiadane już głoski s, z, c, dz. Natomiast po skończeniu 5 lat do poprawnie wypowiadanych głosek dołączają również głoski szumiące sz, ż, cz, dż. Najtrudniejszą głoską i za razem głoską która pojawia się najpóźniej bo w 6 roku życia jest głoska r. Nie należy się więc martwić gdy dziecko w wieku 3 czy 5 lat nie wypowiada poprawnie „r” bo w tym wieku narządy mowy dziecka nie są jeszcze przygotowane by wypowiedzieć te głoskę. Nie jest błędem gdy poprawne dźwięki mowy pojawiają się wcześniej, gdyż norma określa jedynie górną granicę pojawiania się głosek w wypowiedziach maluchów.

Mam nadzieję, że kogoś zainteresowała moja przydługa produkcja słowa pisanego ;) Powyższy tekst napisałam przy konsultacji z teściową, która jest logopedą i na tematyce się zna bo pracuje z dziećmi w szkole podstawowej oraz prowadzi zajęcia na kursach doszkalających dla logopedów :) Mam nadzieję, że nikt nie odbierze tego jako wymądrzanie czy pouczanie :|

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Upadek i wyrodna matka

Wczoraj wieczorem przez moją nieuwagę Fabian spadł z impetem z kanapy i nabił sobie sporego guza na czole :| Tak to jest jak chce się w tym samym czasie zając dwójką marudzących dzieci... Emilka wczoraj z przedszkola wróciła zmęczona a co za tym idzie marudna okropnie. Nie chciała się rozebrać sama ani też dać tacie się rozebrać do kąpieli bo ona nie będzie się dzisiaj myła i już. W końcu łaskawie zgodziła się abym to ja jej pomogła w przygotowaniu się do wizyty w wannie. Aby to zrobić musiałam odłożyć jęczącego jak zawsze po kąpieli Fabiana na kanapę tuż obok siebie. On zawsze po kąpieli niezadowolony, że się go z wanny wyjęło i stanowczo domaga się wtedy swojej porcji mleka i to już natychmiast a nie dopiero po wytarciu i ubraniu. Głupia położyłam go obok siebie aby mieć go na oku a tu jak na złość po kilku sekundach wylądował czołem na panelach. Mało zawału nie dostałam... Upadł pod katem 90 stopni do kanapy zatrzymując się czołem na podłodze a brzuchem i nogami opierając się o bok kanapy. Na szczęście płacz szybko ucichł i humorek synkowi powrócił. No ale bacznie mu się przyglądałam czy coś się nie będzie działo po tym upadku. Czuję się jak jakaś wyrodna matka :(
A tu mój synek i to jak już się wprawił w czołganiu :) Oczywiście najszybciej przemieszcza się w kierunku zabawek Emilki, których ta nie pozwala mu dotykać ;)

A tak zmieniając temat to mój blog chyba jakiś ferelny jest bo nie mogę wyłączyć weryfikacji przy dodawaniu komentarza. Co ją wyłączę i zapiszę ustawienia to i tak gdy wejdę w ustawieniach to znowu mam zaznaczone TAK przy weryfikacji obrazkowej :(

niedziela, 1 kwietnia 2012

Jesienno-zimowo i prima aprilisowo

Pogoda od kilku dni jesienno-zimowa. Co chwilkę pada śnieg lub śnieg z deszczem a rano za oknami zaśnieżone trawniki. Wiosna się gdzieś chyba zagubiła... :( Aura nie sprzyja spacerom i wychodzeniu z domu tym bardziej, że Fabian jeszcze trochę chory. Wczoraj w chwilowym przebłysku słońca udało mi się jednak na chwilkę wyjść z Emilcią poskakać po kałużach :) Długo nie byłyśmy na świeżym powietrzu bo dość szybko zmarzłyśmy, ale dobre i 30 minut poza czterema ścianami ;)
Nareszcie w kałuży :)
Emilka w akcji
 Fabianek w tym czasie integrował się w domku z tatusiem :) Ostatnio mój synek upodobał sobie zabawę piłką kolczatką. Uwielbia ją łapać w rączki, przekładać w łapkach, lizać czy tulić się do niej. Zabawka ta podobno świetnie stymuluje układ nerwowy co jest potrzebne dzieciom z cięcia cesarskiego do odwrażliwienia twarzy ;) Twierdzi tak moja teściowa logopedka a ja w tej kwestii wolę jej zaufać ;) Zresztą takie masaże piłeczką czy też tradycyjne na pewno nie zaszkodzą :) Dodatkową korzyścią z zabawy piłeczką jest oczywiście ćwiczenie czołgania się do przodu gdy piłeczka ucieka :)
O co chodzi?
Moja piłeczka i jej nie oddam
 Zapomniałam, że dzisiaj 1 kwietnia i dałam się nabrać na żart prima aprilisowy :) A mianowicie czytając rano nagłówki wiadomości na wp wyczytałam, że w Gdańsku ukradziono posąg Neptuna i tą rewelacją podzieliłam się od razu z moim P.. Ten popatrzył na mnie jak na ostatnią kretynkę i oświadczył, że to na pewno żart bo dziś prima aprilis przecież. I tak oto od samego rana dałam się wkręcić ;)