Od piątku do poniedziałku byliśmy u Michałka na urodzinach :) Dzieciaki szalały bawiąc się razem i cieszyły się rozpieszczaniem przez babcię i dziadka :) Co najważniejsze nie były marudne i czuły się dobrze. Wyjazd był więc bardzo udany :) Album, który sprezentowałam Michałkowi zrobił furorę - każdy oglądał go po kilka razy wspominając jak to było gdy Misiek był młodszy :) Jubilat oczywiście nie był za bardzo zainteresowany fotoalbumem. Gdy go rozpakował to pobiegł po kredki myśląc, że to książeczka do rysowania ;) A gdy pokazaliśmy mu zdjęcia to stwierdził, że na zdjęciach jest Fabian i wrócił do zabawy balonikiem ;) Dla Fabiana najfajniejszą zabawką u babci i dziadka był kawałek drewna przyniesiony do palenia w piecu - widać go na zdjęciu z Emilką ;) Fabian bez przerwy te drewka nosił pomiędzy kuchnią a pokojem, układał w pokoju albo rozdawał domownikom ;)
Co do samej podróży to minęła dużo lepiej niż poprzednie wyjazdy. Fabian pierwsze 1,5 godziny spał - mogłam więc wygodnie siedzieć z przodu auta :) Gdy się obudził to jeszcze przez chwilę był spokojny a później zaczął już marudzić. Musiałam się więc wcisnąć na tylne siedzenie między dwa foteliki samochodowe... I niestety te 3 godziny podróży nie były już takie wygodne. Nie było jednak krzyku, którego nie szłoby opanować i przystanków średnio co 30 minut :) Przez ząbkowanie Fabian zrobił się strasznie cyckowy i bardzo często domaga się piersi. Tak samo było w trakcie podróży. Nie wiem czy któraś z Was próbowała karmić piersią w czasie jazdy autem gdy dziecko siedzi w foteliku - ja po ostatnim wyjeździe jestem przekonana, że prawą pierś mam rozciągniętą bardziej niż lewą ;)
Emilcia oczywiście podróż zniosła dobrze. Wprawdzie nudziło jej się trochę ale zajęła się przebieraniem Barbi i troszkę ją to odciągnęło od nudy. Gdy zrobiło się ciemno i Fabian się obudził to śpiewałyśmy piosenki z przedszkola i wymyślałyśmy zagadki dźwiękowe :) Co chwilę padało jednak z jej ust pytanie "daleko jeszcze?". Czuliśmy się więc trochę jak w bajce Shrek ;)
Emilka dzisiaj w końcu po 13 dniach chorowania poszła do przedszkola. Troszkę bałam się dzisiejszego poranka, ponieważ spodziewałam się łez. Na szczęście Emilka bez jęków wstała i dała się umyć, ubrać i uczesać. Bez jęków poszła też z tatusiem do auta i pojechała do przedszkola. Bez problemów została też w przedszkolu. Ani razu nie powiedziała, że nie chce do przedszkola i woli zostać z mamą w domu :) A gdy po nią poszłam o 15:00 to przywitała mnie relacją z powitania ze swoją ulubioną koleżanką - Sandrą :) "Uściskałyśmy się z Sandrą" Bardzo się cieszę, że Milka lubi chodzić do przedszkola i sprawia jej to frajdę :) Tylko Fabianek nie był dzisiaj zadowolony, że gdy wstał nie mógł bawić się z siostrą i w domu był tylko z mamą...
rany, ale się gimnastykujesz :P ja nigdy nie karmiłam piersią podczas jazdy :) zawsze się zatrzymywalismy heh wyobrażam sobie, jak to musiało wyglądać :P
OdpowiedzUsuńJakby ktoś popatrzył z boku to faktycznie karmienie musiało wyglądać śmiesznie ;)
UsuńTeż się cieszę, takie podróże z dzieciakami małymi to jednak męczące.
OdpowiedzUsuńOj bardzo męczące...
UsuńZAPRASZAM SERDECZNIE NA KONKURS! MOŻNA WYGRAĆ BUTY!
OdpowiedzUsuńhttp://pannamiijejzabawki.blogspot.com/2012/11/renee-me.html
wyobrażam sobie ten widok karmienia ;)
OdpowiedzUsuńps. każda zabawka lepsza, która nie jest zabawką. mam wrażenie, że przez te parę dni, które Was nie było, Fabianek bardzo urósł :)
Mi się wydaje, że on w ogóle nie rośnie :)
UsuńDzielna Emilka :)
OdpowiedzUsuńkarmienie mistrz po prostu! :)
OdpowiedzUsuńNowy patent na podróż z jęczącą marudą ;)
UsuńByłam pewna, że album zrobi furorę, naprawdę świetny jest:)
OdpowiedzUsuńDzięki :) Lubię jak komuś spodoba się to co zrobiłam :)
UsuńAlbum pierwsza klasa:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że wizyta się udała i dzieciaki znośnie zniosły podróż:)
super ze juz jestescie:)
OdpowiedzUsuńJa też się cieszę :)
Usuń