piątek, 19 września 2014

Fabianek w przedszkolu

 Od środy Fabianek chodzi do przedszkola. Każdy z ostatnich dni był inny. Chodzi zarówno o zachowanie przy pożegnaniu jak i w trakcie pobytu w przedszkolu...

 Pierwszego dnia (środa) Fabiś bez większych awantur został w przedszkolu - nie zdążył się zorientować, że zostawiam go samego i znikam... Oczywiście szybko zauważył, że mnie nie ma i wtedy zaczął płakać - mnie już jednak nie było. Płakał tak od 8 do 12:30 z małymi przerwami. Tylko do 12:30, ponieważ Pani przedszkolanka prosiła aby odebrać go już przed leżakowaniem. Dzięki temu dzień ten miał być mniej stresujący dla niego. Oczywiście gdy się pojawiłam to Fabiś powitał mnie z rozpaczliwym płaczem ale szybko się uspokoił. Te kilka godzin minęło mu na ogólnym fochu - nie chciał brać udziału w zabawie ani w posiłkach. W drodze do domu Fabian zażyczył sobie obiecaną nagrodę. Miała być ona za ładne zachowanie w przedszkolu więc oczywiście nic nie dostał. Moje argumenty, że płacz i odmowa jedzenia to nie jest ładne zachowanie spotkały się z następującą odpowiedzią "mamo ale ja płakałem na niby"... Płacz był na niby bo ani jedna łezka mu nie spadła o czym zdążyła mi powiedzieć Pani w przedszkolu ;) Umówiłam się jednak z Fabim, że jak następnego dnia będzie grzeczny to nagroda na pewno będzie :)
Tego dnia Fabian bardzo mnie ubawił. Rano opowiadałam mu, że wszystkie dzieci takie duże jak on chodzą już do przedszkola. Wymieniłam wtedy m.in naszych sąsiadów: Wiktorię i Dawidka a także kuzynów Fabianka: Michałka i Adasia. Gdy odebrałam go z przedszkola i zmienialiśmy buty w szatni to podpytywałam co robił dzisiaj, z kim się bawił i czy mu się podobało. Usłyszałam od niego "Fajnie było" i z poważną miną oraz rozczarowaniem w głosie "Ale Michałka nie było, i Adasia też nie"... ;)

 W czwartek Fabianek już w drodze do przedszkola marudził, że nie chce tam iść. W szatni zaczął jęczeć a pod drzwiami swojej sali płakać. Nie rozczulałam się jednak nad nim - dostał buziaka w czółko, życzyłam mu miłego dnia i zniknęłam. Słyszałam za drzwiami, że głośno płacze ale nic nie mogłam na to poradzić. Wróciłam do domu i zabrałam się za porządki. Od czasu do czasu zerkałam na telefon czy nie dzwonili z przedszkola. Umówiłam się bowiem z Panią przedszkolanką, że jeżeli będzie bardzo źle to zadzwoni po mnie abym zabrała Fabiego przed drzemką. Nikt po mnie nie dzwonił więc o 15:00 odebrałam Emilkę i razem z nią poszłam po Fabianka, który przywitał nas ze smutną minką ale bez płaczu ;) Pani powiedziała, że Fabiś rano płakał około 40 minut a później dopiero w szatni gdy wracali z placu zabaw. Ładnie sam jadł (chociaż nie całe porcje) i bawił się na dywanie. Jedynym problemem była niechęć do leżaków - nie chciał się położyć i całe leżakowanie przesiedział. Najważniejsze, że nie płakał w tym czasie ani nie rozrabiał ;) Pani powiedziała mi, że nie zmuszała go do leżenia aby się nie zniechęcił i na pewno wkrótce odważy się położyć i odpocząć. Trochę płaczu było w trakcie zupki po leżakowaniu. Fabiś płakał i mówił, że chce "przytulaska". Pani Paulinka myślała, że chodzi o przytulaka czyli pluszową maskotkę i próbowała mu ją dać. W końcu zorientowała się jednak, że chodzi o przytulenie - przytuliła go i szybko się uspokoił :) W drodze z przedszkola dowiedziałam się od Fabianka, że na rytmice robili kółeczko, podnosili rączki, podskakiwali itp. Mówił też, że zjadł banana i bawił się w piaskownicy. Wieczorem zaśpiewał też kawałek piosenki "Stary niedźwiedź mocno śpi..." ;) Oczywiście tego dnia była obiecana nagroda - Kinder jajko :)

 Dzisiejsze wyjście do przedszkola było dużo trudniejsze - Fabiś nie chciał iść więc odmawiał ubrania się. Później nie chciał wysiąść z auta przed przedszkolem a następnie z szatni. Na górę do sali szliśmy już przy jego głośnym płaczu... Najtrudniejsze jednak okazało się wprowadzenie Fabianka do sali - próbował się wyrwać w stronę schodów i Pani musiał "wnieść" go na salę praktycznie na siłę... Nie wiem jak dokładnie wyglądał dzień Fabiego i czy dużo płakał bo nie było już Pani, która była z nim rano. Na pewno dzisiaj spał na leżakowaniu. Jadł też rybkę oraz banana i bawił się na placu zabaw :) Zupki po leżakowaniu już nie jadł, ponieważ płakał nie mogąc się mnie doczekać. Niestety duża część rodziców odbiera dzieci zaraz po leżakowaniu, zanim jeszcze zjedzą zupkę i wtedy duża część tych dzieci co zostają lamentuje za swoimi rodzicami i nici z jedzenia :|

 Ostatnie noce też nie były łatwe. Fabiś przeżywał minione dni i dużo się budził z płaczem, mówił przez sen "nie chcę jechać", "chcę do mamy" itp.... Mam nadzieje, że w następnym tygodniu będzie Fabiankowi coraz łatwiej z porannymi rozstaniami. W środę czeka go pierwszy przedszkolny festyn "Pożegnanie lata" już jako pełnoprawnego uczestnika a nie jedynie obserwatora :)
Image and video hosting by TinyPic

4 komentarze:

  1. Ciężko Fabiankowi się przyzwyczaić ale może z każdym tygodniem będzie lepiej.
    Współczuję i ciesze się, że mój Oski uwielbia przedszkole.
    U nas jest lament tylko w weekend dlaczego przedszkole jest zamknięte :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak samo mamy z Emilką - uwielbia przedszkole :) Fabian też pewnie kiedyś do tego etapu dojdzie ;) Na razie wydaje mi się, ze Fabi nie potrafi się odnaleźć w dużej grupie dzieci w swoim wieku - do tej pory miał kontakt z rówieśnikami Emilki czyli dziećmi 5letnimi... :|

      Usuń
  2. Z pewnością Fabiankowi ciężko się przystosować. Z każdym tygodniem pewnie będzie lepiej, trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę - pewnie za jakiś czas będę z uśmiechem wspominać te jego płacze i lamenty ;)

      Usuń