W weekend przekonałam się o tym ile Emilka ma energii. Rozwinęła się w niej pasja rowerowania i z P. wybrała się na działkę swoim rowerkiem - pokonała jednorazowo prawie 10 km! Byłam w szoku, że dała radę ;) Oczywiście drogę powrotną przejechała już autem...
Po sukcesie sobotniej przejażdżki postanowiliśmy w niedzielę pojechać rowerami na działkę całą czwórką. Warunkiem takiej wyprawy były oczywiście chęci Emilki ;) W niedzielę rano nie mogła się już doczekać przejażdżki rowerem i nie chciała nawet słyszeć o tym aby jechać autem. Cóż więc nam pozostało? Zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy w długą drogę. Emilka dzielnie pokonywała kolejne kilometry wspomagana przez P. w jeździe pod górki. Oczywiście była przerwa na odpoczynek i małą przekąskę w połowie drogi. Była też walka z zasypiającym Fabianem i przymusowe prowadzenie roweru do momentu aż Fabi się nie rozbudził... Nie obyło się też bez wywrotki Milki, która wjeżdżając na krawężnik się przewróciła i lekko zdarła przedramię.
Do celu podróży dotarliśmy w 1,5 godziny. Emilka pełna energii pobiegła bawić się w piaskownicy a ja obolała padłam na hamak. Moja kondycja jest w strasznym stanie - chociaż może gdyby ktoś pomagał mi wjeżdżać pod górki to nie byłoby tak źle ;) Pewne jest jednak to, że muszę popracować nad poprawą kondycji. Tym bardziej, że Mila polubiła jazdę rowerem ;)
Na działeczce wypoczęliśmy. Dzieciaki się wybiegały i pomoczyły nóżki w jeziorze. P. zaliczył nawet pierwszą kąpiel w jeziorze tego roku. Emilka i Fabian nie mogą się już doczekać kąpieli w jeziorze ;) Fabian oczywiście nie byłby sobą gdyby brodząc w wodzie po kostki nie potknął się i nie zamoczył calutki - w zeszłym roku też udało mu się dokonać tego wyczynu kilka razy ;)
Ja, Fabianiasty i P. wracaliśmy jeszcze w niedzielę rowerami do domu. Milka też chciała z nami jechać ale moim zdaniem to byłoby dla niej za dużo więc wróciła z dziadkiem autem :) Była to pierwsza tak długa przejażdżka w moim wykonaniu od kilku lat. Przejechałam 20 km i przeżyłam to ;)
Wyglądam w tej sukience w kwiaty jak w ciąży, w której oczywiście NIE jestem... Chyba więcej jej nie założę ;)
Do celu podróży dotarliśmy w 1,5 godziny. Emilka pełna energii pobiegła bawić się w piaskownicy a ja obolała padłam na hamak. Moja kondycja jest w strasznym stanie - chociaż może gdyby ktoś pomagał mi wjeżdżać pod górki to nie byłoby tak źle ;) Pewne jest jednak to, że muszę popracować nad poprawą kondycji. Tym bardziej, że Mila polubiła jazdę rowerem ;)
Na działeczce wypoczęliśmy. Dzieciaki się wybiegały i pomoczyły nóżki w jeziorze. P. zaliczył nawet pierwszą kąpiel w jeziorze tego roku. Emilka i Fabian nie mogą się już doczekać kąpieli w jeziorze ;) Fabian oczywiście nie byłby sobą gdyby brodząc w wodzie po kostki nie potknął się i nie zamoczył calutki - w zeszłym roku też udało mu się dokonać tego wyczynu kilka razy ;)
Ja, Fabianiasty i P. wracaliśmy jeszcze w niedzielę rowerami do domu. Milka też chciała z nami jechać ale moim zdaniem to byłoby dla niej za dużo więc wróciła z dziadkiem autem :) Była to pierwsza tak długa przejażdżka w moim wykonaniu od kilku lat. Przejechałam 20 km i przeżyłam to ;)
Wyglądam w tej sukience w kwiaty jak w ciąży, w której oczywiście NIE jestem... Chyba więcej jej nie założę ;)
hamaku zazdraszczam, moja siostra ma na podworku - uwielbiam sie bujac na nim:) o kondycji nie wspominaj ... ja najmniejszej gorki bym nie pokonala :-)
OdpowiedzUsuńOlivek ma zatwardzenia, dlatego mamy bole brzusia, mysle o zmianie mleka jak tak dalej pojdzie :( eh...
Kurcze - może mu się wkrótce poprawi? U Fabiego zatwardzeń nie było ale przez pierwsze tygodnie robił kupkę tylko raz w tygodniu i to bez względu na to co jadłam :|
Usuńhm.. ale Go nie bolało?? my dostalismy kropelki ale chyba jest jeszcze gorzej, Pani doktor powiedziala zeby stosowac lek i jak niebedzie kupki przez dwa dni wowczas mamy przyjsc, najgorsze ze nawet przed bakami placze, je nerwowo i coraz mniej. Masakra jakas, jedno zarzegnamy pojawia sie inna przeciwnosc...:(
UsuńPłakał ale wiadomo było czy z powodu brzucha czy opuchniętych dziąseł... :|
UsuńNo to niezła z Emilki podróżniczka.
OdpowiedzUsuńSama jestem w szoku - myślałam, że ona za mamusią typ leniuszka ;)
Usuńale macie czyściutką wode w tym jeziorku :) dzielna dziewczynka z Emilki
OdpowiedzUsuńPodobno to najczyściejsze jezioro w Olsztynie :)
UsuńPodziwiam Emilkę bo ja ostatnio jak przejechałam 10 km to tyłek bolał mnie 3 dni :)
OdpowiedzUsuńMnie też bolał ;) Dwa dni temu zaliczyła solidną wywrotkę na rowerze - nos, ramię zdarte. Otarcia nawet na brzuchu... Płakała podobno okropnie. Następnego dnia namawiała jednak tatę na kolejną przejażdżkę ;)
UsuńWow rowerowe dystanse bardzo duże :) Mnie przeraża każda rowerowa, nasza wycieczka, ale co raz bardziej lubię jeździć :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i ja wkrótce powiem - coraz bardziej lubię jeździć ;) Na razie cieszę się, że pada bo nie muszę iść na rower :)
UsuńJaka piękna motywacja na poprawę kondycji :) Trzymaj się jej dziewczyno, a zrobisz z córką jeszcze wiele kilometrów ;)
OdpowiedzUsuńNie można sobie wstydu przy dziecku robić ;) Tym bardziej, że ani się obejrzę a Fabi zacznie pedałować ;)
Usuńzazdroszczę Ci tego hamaku :)
OdpowiedzUsuńale się rozmarzyłam.
dobrze zrobiliście, że Em wracała autem.
takie 20 km plus dzień spędzony na dworze to chyba za dużo jak dla takiego małego dziecka.
ale swoją drogą bardzo wytrwała jest.
Wytrwała za tatusiem - ja nie lubię się przemęczać ;)
Usuń