Zawsze byłam nieśmiałym dzieckiem. W nowym towarzystwie nie miałam odwagi się odezwać. Nie potrafiłam też się odważyć do występów publicznych chociaż zawsze miałam na to chęć ;) Było to spowodowane brakiem wiary w siebie. Bardzo dużo czasu zajęło mi uwierzenie w siebie i jeszcze czasem zdarza mi się myśleć, że nie jestem dobrą żoną, dobrą matką itp. Na szczęście są to tylko krótkie momenty ;) Za chwilę powtarzam sobie, że jestem świetna a jako mama to już w ogóle rewelacyjna - wprawdzie nie idealna ale najlepsza jaką mogą mieć moje dzieci :) Chciałabym aby Emilka i Fabian uniknęli takiej ciągłej walki z samym sobą o wiarę w swoje możliwości. Jak to zrobić? Nie wiem nic na pewno. Napiszę jednak w jaki sposób staram się wychowywać swoje dzieci :)
Przede wszystkim nigdy nie mówię dzieciom "nie umiesz" czy "nie dasz rady". Zachęcam ich do tego aby same próbowały się ubrać, najeść, umyć, narysować kotka itd. Zdarza mi się oczywiście czasem słyszeć "nie umiem" ale bardzo rzadko. Odpowiadam wtedy zawsze "umiesz", "dasz radę", "pomogę ci i dasz radę" albo "pokażę ci i zobaczysz, że tobie też się uda". Taka zachęta zawsze działa i dzieciaki chętnie próbują zrobić coś same lub z moją pomocą. Zawsze wtedy ich chwalę i mówię "widzisz udało ci się, brawo". Nawet jeżeli potrzebna była moja pomoc to podkreślam jedynie sukces dziecka pomijając mój w tym udział :) Ważne jest chwalenie ale nie można też z tym przesadzić ;) Staram się nie wyręczać dzieci bo wykonują jakoś czynność zbyt wolno czy też za dużo przy niej robią bałaganu. Niestety aby móc się czegoś dobrze nauczyć to potrzeba na to czasu i często również bałaganu ;) Oczywiście zdarza mi się czasem wyręczyć Emilę np. w ubraniu się czy też Fabiana w rozbieraniu ale staram się aby było to tylko w sytuacjach wyjątkowych.
A co jeżeli dziecku się coś nie udaje? Przecież nie wszystkiego można się nauczyć od razu... Powinniśmy wymagać od dziecka takich umiejętności, które leżą w zakresie jego możliwości. Oczywiście jeżeli dziecko chce spróbować zrobić coś co leży poza zakresem jego możliwości to na to pozwalam. Tłumaczę jednak, żeby się nie zniechęcało niepowodzeniem a gdy będzie ćwiczyć i jeszcze troszkę podrośnie to się w końcu nauczy :) Sama zawsze się dzieciom przyznaję do tego, że czegoś nie umiem, nie wiem czy też się boję. Tłumaczę, że to jest jak najbardziej normalne bo nie ma osób które potrafią wszystko i wszystko wiedzą ;)
Czy moje podejście daje jakieś pozytywne efekty? Moim zdaniem tak. Dzieci chętnie próbują swoich sił w wykonywaniu czynności, których nie potrafią. Rzadko słyszę "nie umiem" z ich ust. Gdy Emilka poszła do przedszkola na zajęcia przygotowawcze w wieku 2,5 roku to była jednym z niewielu dzieci które były bardzo samodzielne. Umiała m.in.: sama jeść łyżką i widelcem, sama się rozebrać i ubrać (potrzebna była pomoc przy zapięciu napek na ramieniu bluzki), nie miała problemów z samodzielnym wchodzeniem po schodach na 1 piętro, samodzielnie korzystała z toalety. Niestety bardzo dużo dzieci w jej grupie miało problemy z tymi podstawowymi czynnościami. Chętnie również brała udział w zabawach przedszkolnych: tańczyła, śpiewała, rysowała kredkami i farbami przy użyciu pędzelka i palców, lepiła z plasteliny i rożnych mas plastycznych, kleiła... I nadal chętnie to robi :) Podobnie jest z Fabianem - chętnie rysuje, maluje, lepi. Próbuje robić to samo co Emilka - nie zniechęca się szybko. Od bardzo dawna sam je za pomocą widelca i łyżki, sam też wchodzi po schodach, sam ściąga buty, sam opuszcza i podciąga majteczki oraz spodenki przy korzystaniu z nocnika. Próbuje też sam się rozbierać i ubierać chociaż ma problem z wciąganiem bluzek przez głowę - ale ćwiczymy to :)
Mam nadzieję, że moje starania zaowocują i Emilka z Fabiankiem wyrosną na pewnych siebie ludków ;)
mm fajny-artykuł ":D
OdpowiedzUsuńNic dodać, nic ująć:)
OdpowiedzUsuńBardzo mądrze napisane! Zgadzam się.
OdpowiedzUsuńTylko mój mały nie lubi rysować czy malować i nie wiem jak go do tego zachęcić.
Fabian zajmuje się tym tylko wtedy gdy Emilka ;) Zresztą jak narazie to jego jedyne zainteresowania poza robieniem bałaganu :)
UsuńMam podobny problem z pewnością siebie i również sposób w jaki wychowuję moje dziecko jest bardzo przemyślany. Nie jestem za tym, by mówić dziecku za każdym razem "dasz radę" ponieważ jeżeli faktycznie nie da rady z jakiegoś trwałego powodu, będzie miało nadszarpnięte zaufanie do rodzica. Chcę, by moje dziecko wiedziało, że nie musi być idealne, że może pozwolić sobie na nie opanowanie jakiegoś elementu środowiska. Chcę, by osiągnięcie celu lub nie nie stanowiło o nim, o jego wartości. Poza tym mam bardzo podobne podejście, choć nie pomijam mojego udziału we sukcesie, nie chcę, by weszło jej to w krew.
OdpowiedzUsuńZ tym "dasz radę" to oczywiście tyczy się zadań na miarę możliwości dziecka - tak jak pisałam wyżej pozwalam dzieciom również próbować rzeczy które są poza zasięgiem i tłumaczę im wtedy, że są np. za małe na coś ale aby się nie zniechęcały niepowodzeniem :) Dzieci są narazie małe i póki co próbują robić rzeczy, których muszą się nauczyć aby prawidłowo funkcjonować bądź też nauczą się ich w ciągu najbliższych lat :) Sama często przyznaję się do tego, ze czegoś nie umiem lub się boję więc myślę, ze nie będą miały z tym problemu. Nikt nie potrafi przecież wszystkiego ;)
Usuńmasz bardzo dobre i zdrowe podejście:)niestety ja nie potrafię się pilnować i czasem mówię co mi ślina na język przyniesie
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię do mnie ,dopiero raczkuję http://mamamaksymiliana.blogspot.com/
Dziękuję mam nadzieję, że będą efekty ;)
UsuńBardzo fajnie to opisałaś:)
OdpowiedzUsuń