Fabian ma w sobie chyba coś z kota. Aż strach się bać. Nie wiem jakie jeszcze pomysły mogą mu przyjść do głowy... Dzisiaj wymyślił chodzenie po parapecie i siedzenie na nim:
Po jednym z komentarzy postanowiłam dopisać komentarz do powyższych zdjęć :) Gdy je robiłam babcia asekurowała Fabianka przed ewentualnym upadkiem - nie widać jej bo jest poza kadrem. Nie było jednak możliwości aby Fabi spadł i zrobił sobie krzywdę. Wiem jednak, że gdyby nie było nas w pokoju to mogłoby być nieciekawie. Kombinujemy już z poprzestawianiem mebli tak aby Fabian nie miał dostępu do parapetu. Nie jest to jednak łatwe bo pokój nie jest zbyt duży a kanapa jednak jest spora. Kilka patentów już wprowadziliśmy aby utrudnić synkowi wspinaczki:
- na krześle przy biurku jest wielka poducha z oparcia kanapy uniemożliwiająca mu wejście na krzesło i dalej na biurko
- dziecięce krzesełka Mamut po każdym posiłku są wynoszone i zamykane w łazience
- na szafkach z niebezpiecznymi lub ważnymi przedmiotami są pozakładane blokady
- gniazdka elektryczne mają blokady
- piekarnik posiada blokadę uniemożliwiającą jego otwarcie
- na drabince przy łóżku piętrowym między dwa pierwsze szczebelki przywiązywany jest prostokąt wycięty ze sklejki, który uniemożliwia wspinaczkę po drabince
- stolik dzieciaków jest przywiązany do nogi od kanapy (zrobiłam to dzisiaj)
- lampa podłogowa przywiązana jest do rury od kaloryfera
Teraz czeka nas jeszcze takie przestawienie kanapy aby Fabian nie miał możliwości przejścia z niej na parapet czy chociażby podjęcia takowej próby. Zastanawiam się też nad wymianą w oknach klamek na takie zamykane na kluczyk.
Nie jest tak, że bezpieczeństwem Fabiana przejmuję się mniej niż Emilki. Martwię się o niego nawet bardziej niż o Emilkę, ponieważ on ma dużo bardziej "szalone" pomysły. Prawdą jest jednak to, że mniej przerażają mnie pojawiające się u Fabianka siniaki, otarcia czy też nabite guzy. Nie panikuję za każdym razem gdy się uderzy chociaż raz byłam już z nim na pogotowiu (po feralnym uderzeniu głową o kaloryfer). Za każdym razem gdy Fabian czy Emilka sobie coś zrobią czuję się winna, że temu nie zapobiegłam. Zdaję sobie wprawdzie sprawę z tego, że nie jest się w stanie uchronić dziecka przed każdym upadkiem czy też niebezpieczeństwem. Poczucie winy jednak pojawia się zawsze... Co do zabezpieczeń to mieszkanie początkowo zabezpieczyliśmy tak jak wtedy gdy Mila była mała. Niestety w miarę pojawiania się nowych pomysłów Fabianka zabezpieczenia muszą być rozszerzane. Gdy tylko uda mi się udaremnić nowe pomysły synka on znowu coś wymyśla. Najgorsze jest to, że za każdym razem jestem przekonana, że już wszystkie niebezpieczne miejsca są zabezpieczone i Fabi nie będzie w stanie już wymyślić nic nowego. Nie doceniam jednak swojego synka. Jestem już zmęczona ciągłymi próbami nie spuszczania oczu z Fabiana bo niestety jest to zadanie niewykonalne... Czasem mam ochotę kupić dla niego klatkę albo zamknąć go w pokoju obitym gąbką aby nic sobie nie zrobił. Powoli kończą mi się pomysły - mam nadzieję, że Fabianowi także ;)
A jak on tam wszedł?
OdpowiedzUsuńKanapa stoi blisko okna i wszedł z jej boku...
Usuńja bym chyba na zawał padła jakbym młodego w takim miejscu zastała
OdpowiedzUsuńJa w pierwszym momencie prawie zawału dostalam. Ale jak widzi się coś już po raz n-ty to już inaczej się reaguje...
Usuńrany...
OdpowiedzUsuńchyba bym odstawiła wszystkie meble od okien.
No niestety będziemy musieli to zrobić. Krzesełka Mamuta już wynoszę do łazienki po posiłkach. No ale co z tego skoro Fabi i tak ma swoje sposoby by dostać się tam gdzie chce - aktualnie przysuwa sobie stolik dzieciaków :( Nawet do kuchni potrafi go zawlec i to w tempie ekspresowym :(
Usuńja też. często pani pisze że małemu coś sie stało... a najbardziej mnie przeraził post o tym ze uderzył tyłem głowy o kaloryfer.wiem że przy drugim dziecku sie wrzuca na luz, ale pani to chyba się zapędziła troszkę. prosze mi wybaczyć szczerość, ale to po prostu moje zdanie... a jak by tak spadł z tego parapetu??? i gwarantuje ze by pani nie zdążyła go złapać.
OdpowiedzUsuńJa bym nie zdążyła go złapać ale babcia już tak - gdy robiłam zdjęcie babcia stała koło Małego chociaż nie widać jej w kadrze... Na pewno nie zostawiłabym go samego na parapecie aby iść po aparat i robić mu zdjęcie. Pilnuję synka tak samo jak córki - usuwam wszelkie zagrożenia które jestem w stanie ale niestety nie wszystkiemu da się zapobiec. Nie jestem w stanie chodzić za Fabianem krok w krok i zapobiec każdemu jego upadkowi. Za każdym razem gdy się przewróci i nabije sobie guza mam wyrzuty sumienia. Staram się go nie zostawiać samego w pokoju ale nie oszukujmy się czasem dzieci robią sobie krzywdę bez względu na to jak bardzo ich pilnujemy... Aby temu zapobiec trzeba byłoby je chyba trzymać w pomieszczeniu obitym gąbką. Niestety nie jestem w stanie pozbyć się z mieszkania kaloryferów czy też framug drzwi albo wszystkich mebli :| Chociaż wierz mi czasem bym chciała...
Usuńją czasemam wrażenie że mój Antek zaraz na lampę wejdzie .. już też wszędzie był .. :p a do komentarza do góry .. mój syn miał już 2 razy rozcieta warge bo sie przewrócił i smoczkiem jakoś to zrobil.. 100 guzow na głowie jak zaczynał chodzić i nawet teraz są np dziś poslizgnol sie na pilocie od tv i ma biniola na środku czoła :p raz krew sie lala z buzi bo rozerwał wiezadelko .. naprawdę nie idzie dopilnować tak dziecka by nic sie nie stało .. mnie nie ma w pokoju czasem 5 sekund bo idę np tylko odnieść coś do kuchni a mały już stoi naszafce .. i nie uważam ze jestem zła mama przez to :p dziecko to dziecko .. ją fo teraz mam blizny na kolanach bo z moja nie-koordynacja ruchowa nonstop gdziec lezalam:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że Antek też należy do żywiołowych dzieci. Nie jestem więc sama w walce z pomysłowym dzieckiem ;) Ja też coś z koordynacją mam i potrafię się czasem nawet na prostej drodze potknąć ;)
Usuńrzeczywiście, jak kot ;)
OdpowiedzUsuńOjoj widzę, że czekają Was poważne rewolucje w domu. Nie wiem skąd on bierze te pomysły:) Mam nadzieję, że większej krzywdy sobie nie robi:)
OdpowiedzUsuńNie obwiniaj się, nie jesteś w stanie wszystkiego dopilnować.
Ja też mam taka nadzieję. Już nie wiem jak go bardziej chronić przed niebezpieczeństwami...
Usuńpiekne kociatko:)))
OdpowiedzUsuńnie ma to jak dziecieca fantazja:)
Oj tak :)
UsuńJak dobrze, ze Miko nie wpada na takie ekstremalne pomysly :)
OdpowiedzUsuńU nas niestety Fabi dużo podpatruje od Emilki - ona często włazi na stół czy siada na parapecie... Ciężko jej wytłumaczyć, ze nie wolno bo zrobi sobie krzywdę a poza tym podpowiada bratu nieodpowiednie pomysły...
Usuń