poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Zimna woda zdrowia doda

 Od kilku tygodni temperatury za oknem sięgają ponad 30°C. Temperatury te bardzo nam dokuczają . Dlatego też, w każdej wolnej chwili znikamy nad jeziorem aby zaznać ochłody. Wprawdzie woda w jeziorze zbliżona jest do tej w wannie ale i tak przynosi ukojenie. Poza tym gorące powietrze dużo mniej dokucza nam w pobliżu jeziorka :)

 Emilka uwielbia kąpiele w jeziorze. Gdy wyruszamy z działki z ekwipunkiem plażowym (koc, przekąski, woda, pływaczki, konewki, łopatki, koło do pływania, ręczniki) Milcia na bosaka biegnie między ogródkami działkowymi ku plaży. Nie straszne jej kamienie, szyszki ani rozgrzany piach i naprawdę ciężko nadążyć za jej sprintem... Na miejscu bez zbędnych przygotowań wskakuje do wody aż po pachy a gdy zawrócę ją aby ubrała pływaczki to płynie już tam gdzie nie ma gruntu. Emilia w ogóle nie czuje lęku przed wodą i martwi ją tylko to, że może zachlapać sobie oczy. Jakiś czas temu zaliczyła jednak niemiłe nurkowanie gdy jeden z pływaczków się rozkleił... Na szczęście w wodzie nie była bez opieki - na głęboką wodę może płynąć tylko wtedy gdy jest z nią w wodzie ktoś dorosły - najczęściej jest to dziadek albo P. Oczywiście zabawy w wodzie tak jej się podobają, że przeważnie ciężko namówić ją na wyjście na koc w celu ogrzania czy przekąszenia jakiegoś smakołyku. Gdy jednak się to uda to szybko chwyci coś w dłoń i zmyka na górce z piachem by się tam bawić np. w sadzenie roślinek czy gotowanie zupy ;)

 Fabianek również jest fanem wypraw nad jezioro. Nie wiem jednak co bardziej mu się podoba - pluskanie w wodzie czy przerwy na jedzenie ;) Fabiś co chwilkę przybiega na koc i dopytuje się "Mamo jestem głodny, co masz do jedzenia?". Poprzebiera smakołyki, coś wybierze, zje i już go nie ma. Gna do wody ale nie dalej niż do klatki piersiowej. Gdy zostanie wyciągnięty do Mili gdzie nie czuje dna pod stopami to przeważnie każe się odholować z powrotem na brzeg. A przy brzegu udaje, że pływa dając od czasu nura pod wodę gdy źle wyliczy głębokość w porównaniu z długością swoich rąk pomagających mu w pływaniu po dnie jeziora. Ostatnio odkrył pływanie w dmuchanym kole i już troszkę śmielej poczyna sobie w wodzie - nurkowanie zdarza się rzadziej i nie panikuje już na głębszej wodzie w trakcie wygłupów ze mną, dziadkiem czy P. :)


 Zarówno Milcia jak i Fabiś uwielbiają nad jeziorem bawić się konewkami. Zbierają również skarby takie jak kolorowe kamyki czy piórka a nawet glony. Skarby te oczywiście zbiera Emilka ale Fabian dzielnie jej pomaga donosząc to co znajdzie ;) Przeważnie wracamy na działkę z wiaderkiem częściowo wypełnionym kamykami i szyszkami...


 Wyprawa z dwójką dzieci nad jezioro nie jest prostym wyczynem. Sama na pewno nie wybrałabym się z nimi bo wiem, że nie byłabym w stanie ich upilnować. Emilka niby starsza i można się z nią dogadać ale w trakcie szaleństw w wodzie zapomina się i płynie za daleko. Fabian niby bawi się przy brzegu ale wiadomo, że nawet w wodzie do pasa może upaść, zachłysnąć się wodą i podtopić. Wiem, że dzieci są bezpieczne tylko wtedy gdy każde będzie miało swego opiekuna. Jestem wówczas o nich spokojna i możemy nawet pół dnia plażować :) Nie potrafię jednak w 100% się zrelaksować i nawet gdy Mila pływa z dziadkiem a Fabian bawi się z tatą to i tak obserwuję ich z koca. Staram się również aby były w pływaczkach - chociaż w przypadku Fabiana nie jest to proste bo jakoś ich nie lubi... Na odpoczynek pozwalam sobie dopiero gdy wrócimy na działkę - wówczas hamak jest mój i udaję, że mnie nie ma ;) A dzieciaki w tym czasie bawią się w ogrodzie ;)


 Za tydzień razem z P. rozpoczynamy urlop. W planach jest wyjazd do moich rodziców, wypad do  dinozaurów koło Malborka i do Trójmiasta oraz gdzieś w dalsze okolice nadmorskie ;) Jednym słowem planów dużo i niestety marne szanse na zrealizowanie choćby części - od ponad 2 tygodni nasze auto stoi u mechanika i czeka naprawę. Na razie prace stoją w miejscu z powodu braku osłony paska, której mechanik nigdzie nie może dostać... Mam ochotę płakać i wrzeszczeć jednocześnie :( Do rodziców pojechałabym nawet pociągiem ale upały mi uniemożliwiają taką wyprawę :(
Image and video hosting by TinyPic

3 komentarze:

  1. mam nadzieję, że jakimś cudem auto da się naprawić, byście mogli zrealizowac choć część planów.
    patrzę na Fabianka i zazdroszczę, Em choc uwielbia wodę, to żadnego "ustrojstwa" do pływania nie da sobie załozyć :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fabi też tak miał - pływaczki zakłada dosłownie na 5 minut i zaraz ściąga. Tydzień temu sam odkrył dmuchane koło i od tego momentu nie chce z niego wyjść ;)

      Usuń
  2. Fajne dzieciaki. Moje też kochają wodę

    OdpowiedzUsuń