W czwartek o 16:30 wyruszyliśmy w drogę do Gdańska odwiedzić naszych znajomych - Sylwię, Adama i ich 3miesięcznego synka Sebastiana :) Znamy się jeszcze z czasów studiów. Z Sylwią mieszkałam przez 3 lata w jednym pokoju akademika i powstała dzięki temu przyjaźń, która przetrwała do dziś :) Wracając jednak do podróży... Droga do celu zajęła nam 3 godziny. Wydawało się nam jednak, że trwa w nieskończoność. Zatroszczył się o to nasz troskliwy synek, który postanowił umilić rodzicom nudną podróż swoimi przeraźliwymi krzykami domagającymi się wyjęcia z fotelika. Dojechaliśmy więc do Gdańska z bolącymi głowami i jakimiś dziwnymi szumami w uszach (i nie był to wcale szum morza). No ale najważniejsze, że dojechaliśmy a co za tym idzie mogliśmy wrzeszczącego dziecia wyjąć z fotelika. Dobrze, że Emilka w trakcie podróży była grzeczna i tylko chwilami złościła się na Fabiana bo zagłuszał jej piosenki puszczone w radio ;) Fabian niby był zadowolony, że w końcu nie trzymają go żadne pasy i może swobodnie raczkować po mieszkaniu ale było tak tylko przez kilka minut. A dlaczego? Ano dlatego, że podłoga należała do innego czworonożnego stworzenia - wielkiego futrzastego kota o imieniu Zeus :) Gdy tylko Fabian go zauważył to zaczął z przerażeniem wrzeszczeć i reagował tak za każdym razem gdy kot pojawiał się w jego polu widzenia. Po chwili zastanowienia nawet się synkowi nie dziwiłam. Jak my byśmy zareagowali gdyby koło nas spacerował jakiś włochaty stwór dorównujący nam wielkością? Też pewnie bylibyśmy przerażeni ;) Na szczęście lęk przed kotem utrzymywał się jeszcze tylko przez piątek, w sobotę przerodził się w zaintrygowanie a w niedzielę w chęć złapania tego pięknego zwierzaka ;)
W sobotę wybraliśmy się na plażę. Niestety pogoda nie była plażowa - co chwilkę padał deszczyk, ale na szczęście nie duży :( Woda w morzu lodowata i nie było odważnych chcących się popluskać. Chociaż nie - jedna chętna się znalazła... Nie zdążyłam rozpakować naszych rzeczy gdy Emila rozebrana do golasa biegła do wody. Jeszcze nie widziałam aby się tak szybko rozbierała :) Minę musiałam mieć komiczną gdy zobaczyłam ją biegnącą do wody! Na szczęście udało się ją złapać i namówić do ubrania majteczek i koszulki. W takim też stroju pluskała się w lodowatej morskiej wodzie :) Fabianowi zimna woda nie przypadła do gustu. Zamoczył wprawdzie paluszki nóżki ale gdy tylko wyczuł jej temperaturę to podwinął zaraz nogi i uczepił się moich ramion jak małpka ;) Spodobała mu się jednak duża piaskownica - jeszcze tyle piasku w jednym miejscu nie widział. W końcu to jego pierwsza wizyta nad morzem ;) Niestety nie posiedzieliśmy na plaży tak długo jak planowaliśmy, ponieważ pogoda bardzo się zepsuła i w strugach zacinającego deszcze musieliśmy zmykać do auta.
|
Pierwsze zetknięcie Fabianka z piaskiem |
|
Fabian szuka muszelek ;) |
|
Mały golas ;) |
|
Wspólne robienie babek z piasku |
|
Rodzinka w komplecie :) |
W niedzielę planowaliśmy ponownie jechać na plażę ale od rana dość mocno wiało więc zrezygnowaliśmy z tego pomysłu. Postanowiliśmy więc tak jak w poprzednich dniach wybrać się na spacer po osiedlu ;) A po obiadku ruszyliśmy w drogę powrotną do domu :) Na szczęście droga do Olsztyna była spokojniejsza - Fabian marudził tylko przez ostatnią godzinę ;)
Emilka przez cały pobyt u cioci i wujka bardzo interesowała się małym Sebastiankiem - bujała go w leżaczku, woziła w wózku, wycierała mu buźkę gdy się popluł i tuliła go :) Fabianek nie wykazywał zainteresowania młodszym kolegą :) Mój synek za to wykazał się innymi talentami:
- w piątek nauczył się naśladować odgłos auta robiąc "bumbum"
- w sobotę odpiął sobie zamek w torbie i wyjął jabłko aby je skonsumować
- w sobotę nauczył się wołać kotka robiąc "cici"
- w sobotę zrobił samodzielnie malutki kroczek
Najbardziej uciążliwą umiejętnością ćwiczoną przez mego syna podczas całego wyjazdu były głośne piski i wrzaski. Chwilami nie szło po prostu wytrzymać hałasu, który robił. Cieszę się, że nasi gospodarze nie wystawili nas za drzwi za ten harmider ;) Tym bardziej dziękujemy Sylwii, Adamowi i małemu Sebastianowi za zaproszenie, gościnę i cierpliwość którą okazali nam i naszym dzieciom ;)
|
Gdzieś na łące w Gdańsku ;) |
|
Zdobyczne jabłko |
|
Owoce to jest to co Fabianek bardzo lubi ;) |
|
Emilka wypływa w rejs ;) |
|
Sebastian i jego mala niania :) |
|
Fabian w bujaczku Sebastianka... |
|
Fabiankowa pogoń za kotem :) |
Zazdroszczę tego wypadu nad morze!! Fajnie mieliście, mimo że woda zimna hihi :D
OdpowiedzUsuńA ile pięknych zdjęć narobiliście!! :)
Mi udało się nawet nakręcić kilka scenek z życia pożyczoną od teścia kamerą :)
Usuńale musiało być wesoło z trójką małych dzieciaczków :)
OdpowiedzUsuńSebastian bardzo spokojny był... Moje dzieciaki robiły za to hałasu co najmniej za czworo ;)
Usuńdobrze, że taki maluch ma mocny sen :)
Usuńznajomi pewnie nie zostaną Wam dłużni przyjeżdżając za parę miesięcy z raczkującym brzdącem :)
No to fajnie tam mieliście trójka dzieciolkow:) Ale najważniejsze że spotkałaś się z koleżanką i mogłyście sobie poplotkować! Tylko szkoda, że pogoda nie dopisała...
OdpowiedzUsuńNajważniejszy był cel pogaduszkowy, który osiągnęłam :) Reszta była przy okazji ;)
UsuńPiękna fotorelacja!Super wypad!
OdpowiedzUsuńPo waszym wyjeździe pogoda jeszcze bardziej się popsuła, zatem trafiliście w lukę w miarę pogodnych dni. Zeus tęskni za zainteresowaniem jakie okazywał mu Fabian i zaczął coraz bliżej podchodzić do Sebastiana w nadziei, że okaże mu to samo. Sebastiana oczywiście kot nie interesuje:)Super było się spotkać, dlatego planujcie częściej wypady do nas. A jeszcze trochę i nasi nie tylko starsi faceci zajmą się sobą, ale i młodsi, a my będziemy miały dużoooo czasu dla siebie:)
OdpowiedzUsuńOj to będą cudowne czasy gdy zarówno duzi chłopcy jak i mali zajmą się sobą ;) Jeszcze trochę i Zeus doczeka się uwagi Sebastianka ;)
Usuńależ wam fajnie tak wsiąść i dojechać w 3h nad morze, ajjj. mi zajełoby to prawie 9h :( więc no cóż.
OdpowiedzUsuńZa to Ty masz bliżej do gór ;)
Usuń