wtorek, 13 maja 2014

Matka na wychodnym

 W sobotę po raz pierwszy od jakichś 5 lat wyszłam z domu bez męża i dzieci w celach rozrywkowych ;) Wszystko za sprawą pewnej dziewczyny, którą poznałam na stażu - Kindze. Udało się jej namówić mnie na babski wieczór...
 Bardzo się cieszyłam na tą sobotę ale niestety plany stanęły pod znakiem zapytania gdy Fabian zaczął gorączkować. Przecież nie zostawię gorączkującego dziecka samego w domu... :| P. od razu postawił mnie do pionu stwierdzeniem iż on sobie bez problemu poradzi ze zmierzeniem temperatury czy podaniem leku przeciwgorączkowego... Przyznałam mu rację i z ciężkim sercem wyruszyłam z domu zaopatrzona w winko i świeżo upieczone ciasto drożdżowe z rabarbarem ;) Oraz oczywiście w komórkę z pełną baterią aby móc kontrolować sytuację w domu ;) Zakładałam powrót do domu przed północą. P. jednak spisywał się na medal z dziećmi więc Kinga przekonała mnie abyśmy pojechały chociaż na godzinkę na Kortowo do klubu studenckiego zobaczyć co tam się dzieje. Skusiłam się bo jakoś zawsze nie po drodze mi było do tej części Olsztyna i nie byłam tam od rozdania dyplomów. Byłam przekonana, że poczuję się staro w gronie studentów ale się myliłam - było super :) Nie bawiłam się tak dobrze od czasów studenckich ;) Fajnie było sobie przypomnieć stare dobre czasy i spędzić kilka godzin bez dzieci ;)
 Do domu wróciłam oczywiście po północy ;) Wszyscy grzecznie spali i dopiero gdy poszłam pod szybki prysznic Fabiś się obudził. Wstał do niego P. a ja na spokojnie przebrałam się w piżamę ;) Myślałam, że moi chłopcy zasnęli więc zawędrowałam na paluszkach zobaczyć czy Fabi dalej gorączkuje. A Fabiś jak to Fabiś - gdy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się i powiedział "O mama, tata idź do siebie, mama będzie ze mną spała" :) Przytulił się do mnie i praktycznie od razu usnął :)
 Morał z tego taki, że muszę częściej wychodzić na babskie wieczory bo w domu wszyscy sobie radę beze mnie dadzą ;) Mam nadzieje, że Kinga jeszcze się skusi na takie spotkanie ;)
Może uda mi się nabrać wprawy w wyjściach towarzyskich bez dzieci i na weselu, które czeka nas 5 lipca koło Bydgoszczy uda mi się chociaż na chwilę nie myśleć co robią dzieciaki u babci i dziadka w Olsztynie ;) Na tą chwilę nie wyobrażam sobie zostawić ich na cały weekend w odległości ponad 200 km ode mnie... Taka ze mnie matka kwoka ;)
Image and video hosting by TinyPic

2 komentarze:

  1. nie jesteś jedyną matką kwoką :)
    gdyby nie zaistniałą sytuacja z nogą, w życiu bum nie uwierzyła, że Kamil da sobie radę z dziewczynkami, domem i usypianiem. a daje.
    teraz wiem, że przy pierwszej lepszej okazji do wyjścia nocnego, nie będę obawiała się go zostawić :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta nadopiekuńczość to nam na dobre nie wychodzi ;) Trzeba częściej wierzyć w naszych mężów ;)

      Usuń