czwartek, 19 grudnia 2013

"Cześć, tato!" Józef Ratajczak

 Przeczytałam ostatnio przezabawną książkę, która jest idealną pozycją dla świeżo upieczonych tatusiów bądź też dla tych którzy dopiero tatusiami zostaną. Książka ta jednak na pewno spodoba się nie tylko tatusiom ale także mamom, babciom, dziadkom a nawet samym dzieciom - jest bowiem pisana prostym i pełnym humoru językiem. Mowa tutaj o książce "Cześć, tato" Józefa Ratajczaka z Wydawnictwa Mila.

 Autor w książce "Cześć, tato!" opisuje nam zmiany jakie zaszły w jego życiu po narodzinach syna Grzegorza. Opisuje m.in. ich pierwsze spotkanie:
"A więc mam go wreszcie na ręku. Jest zawiązany w becik i ledwo go widać. Wszystko się zgadza. Oczy jak dwa guziczki. Nos jak grudka plasteliny. Buzia bez zębów. A kiedy marszczy czoło i rozciąga usta w uśmiechu, śmieje mu się cała główka, gdyż od brody do rzadkich rudych włosków na główce jest całkiem blisko. Nie wiem nadal, jaki właściwie jest, jak wygląda, bo ktokolwiek z rodziny przyjdzie do niego, do każdego jest od razu podobny.
Źrenice ma po babci Lusi, brodę po babci Zosi. Uśmiech ma taki, jak wujek Olek. A z boku wygląda, jakby zjadł ciocię Kalinę.
- Wykapany dziadek Janek - mówi babcia Lusia.
A co ma z nas, z mamy i taty? Trudno dociec."

 Na 141 kartkach książki poznajemy liczne sytuacje z życia Józefa Ratajczaka z synem u boku, które rozegrały się w ciągu 5 pierwszych lat życia małego Grzesia - zabawy, figle, przygody ale także rozmowy poważne i te mniej poważne. Na podstawie tych opisów możemy zaczerpnąć liczne pomysły na zabawy i czas spędzony z dzieckiem... Możemy także podpatrzyć w jaki sposób pokazywać dziecku świat je otaczający :)
Oto kilka przykładowych rozmów ojca z synem:
"- A czy patrzyłeś, co ci przyniósł Mikołaj? - rzekłem, aby skierować uwagę Grzegorza w inną stronę.
- Nie muszę patrzeć - odparł Grzegorz. - Przecież widzę, że jest to traktor, który mi wczoraj kupiłeś i pakowałeś w ten papier, jak spałem."

"- Dlaczego nie wziąłeś tej dziewczynki? - pyta mnie z nieukrywanym żalem Grzegorz.
- Nie mogłem - wyjaśniam.
- Nie miałeś pieniędzy? - podsuwa mi Grzegorz poręczną odpowiedź.
- Pieniędzy?
- Bo widzisz, mnie urodziła mamusia, prawda? A tę dziewczynkę to tatuś kupił w sklepie. Sama mi mówiła.
Możecie sobie wyobrazić, ile musiałem się namęczyć, aby sprostować jakoś to, co Grzegorzowi opowiedziała dziewczynka."

 Wśród tych pełnych humoru opisów w łatwy sposób możemy zobaczyć jak tworzy się więź między ojcem i synem. Dla mnie bardzo ciekawe było poznawanie rodzicielstwa z męskiej perspektywy. Nie często ma się przecież okazję o tym czytać - większość relacji ze zmian w życiu, które następują po pojawieniu się dziecka jest dziełem kobiet...

 Najciekawsze jest to, że czytając opisy wielu sytuacji z Grzesiem i jego tatą w roli głównej, widziałam swoje dzieci i ich wyczyny :) Naprawdę pod wieloma akapitami mogłabym się podpisać - takie same bądź też bardzo podobne sytuacje działy się i u nas - i zapewne w większości rodzin z małymi dziećmi ;)
" ... gdy zostawałem sam z Grzegorzem, musiałem się z nim bez końca bawić. Grzegorz chował się za szafę, ale tak, że było go prawie w całości widać i wołał: A kuku!. Oczywiście od razu wiedziałem, gdzie się schował, jednak nie mogłem przyznać się do tego. Ani bym się ośmielił! Miałbym ładną awanturę. A jak wiecie, to wcale niełatwo udawać, że się nie widzi, kiedy się widzi. I to jak! Grzegorz sterczy za szafą, to znaczy wsunął w istocie za szafę głowę i wrzeszczy, abym go szukał. Obchodzę go więc wokoło, zaglądam pod tapczan, do łazienki, za firanę, a Grzegorz piszczy z uciechy. Albo robi jeszcze inaczej. Mówi do mnie: Teraz ty ukryj się w łazience, a ja będę cię szukał. Albo: Wejdę do szafy, dobra, a ty mnie szukaj!".
Kto się tak z dziećmi nie bawił ten na pewno ma to przed sobą ;)
A cudowne ozdrowienie jest wam znane? Ja byłam świadkiem tego "cudu" już wielokrotnie ;)
"- Wstawaj!
- Niedobrze mi!
- Nie wyglądasz na chorego.
- Ale mam gorączkę.
- Gdzie?
- Pod pachą.
- Zaraz zobaczymy.
- Nie patrz, ona tego nie lubi.
- Więc nie chcesz wstać?
- Nie chcę wszystkich pozarażać.
- Wobec tego nie zaprosimy dzieci na urodziny. I nie będzie tortu.
- Już wyzdrowiałem! - krzyknął Grzegorz."

 Józef Ratajczak próbuje nam również przypomnieć czy też uświadomić to, że nie tylko dzieci mogą się nauczyć czegoś od dorosłych ale także dorośli mogą wiele nauczyć się od dzieci. Autor nie wstydzi się zachowywać jak dziecko w trakcie zabawy z synem. Nie przedstawia jednak siebie w sposób wyidealizowany - tak jak każdy rodzic boi się o swoje dziecko gdy rozetnie sobie ono wargę, tak samo jak my nie zawsze ma czas i chęci na zabawę z synem i tak samo jak każdemu rodzicowi i jemu czasem "puszczają nerwy".

"A Grzegorz umie wszystko zmienić w śmiech. Nadąsa się, płacze i już po chwili rechocze, zataczając się na nogach. Toteż muszę się wam przyznać, że bardzo lubię podglądać sobie Grzegorza, aby nauczyć się od niego wielu dobrych rzeczy. Nie macie może nawet pojęcia, jak wiele dorośli mogą skorzystać patrząc uważnie na dziecko."

 Książka "Cześć, tato!" wzbogacona została ilustracjami Bohdana Butenko. Stworzyło to wspaniałą całość z humorystyczną treścią :) Polecam tą książkę z całego serca - naprawdę warto mieć ją w swojej biblioteczce. Poprawi ona humor w niejeden ponury dzień ;) Ja już nie pamiętam kiedy tak się śmiałam czytając książkę :)

 Na koniec chcę dodać, iż książka "Cześć, tato!" w 2007 roku zdobyła tytuł "Najpiękniejszej Książki Roku 2007". Więc zdobyła ona serce niejednego czytelnika :)
Image and video hosting by TinyPic

2 komentarze: