Pogoda nie pokrzyżowała nam planów i tak jak planowaliśmy wyruszyliśmy w piątek rano do Rydlewa. Dzięki temu udało nam się dotrzeć do celu akurat na obiad i pomóc w przygotowaniach do świąt. Emilka przy mojej pomocy upiekła nawet czekoladowy torcik z czego była bardzo dumna :)
W sobotę było obowiązkowe malowanie jajek i przyozdabianie ich śmiesznymi naklejkami. Później wspólne przygotowywanie koszyków na święcenie w kościółku. Fabiś wprawdzie tego dnia nie miał humorku i widać było, że coś zaczyna go rozkładać. Sprostał jednak zadaniu upiększenia pisanek a później krótkiej wizyty w kościele... Wraz z upływem dnia sytuacja się jednak pogarszała - brak apetytu, apatyczne spojrzenie, tulenie się do mamy i pokładanie na kanapie nie wróżyły niczego dobrego...
W niedzielę po średnio przespanej nocy z powodu Fabiankowych problemów z brzuszkiem wybraliśmy się do kościółka. Fabi oczywiście został w domku - chociaż widać już było, że wraca do formy po nocnych atrakcjach ;) Po kościółku oczywiście tradycyjne śniadanko i dzielenie się jajkiem. Dzieciaki najedzone z zaciekawieniem wypatrywały przez okno obiecanego zajączka z prezentami - biedulka wystraszyła zimowa pogoda i pozostawiał upominki nie w ogródka ale w domu babci i dziadka ;) Emilce i Fabiankowi nie robiło to jednak żadnej różnicy ;) Reszta dnia upłynęła oczywiście na zapoznawaniu się z upominkami od zajączka - Fabiś bawił się wozem policyjnym a Milcia projektowała stroje dla wróżek ;)
W poniedziałek odbyło się tradycyjne lanie wody ale niestety tylko symbolicznie - pogoda uniemożliwiła większe szaleństwa a wiadomo, że w domu dorośli nie pozwolą za dużo wody na wylewać ;) Emilka i Fabian byli tym faktem rozczarowani ale obiecaliśmy im, że jak tylko zrobi się bardziej wiosennie to zabierzemy pistolety na wodę na spacer i popodlewamy kwiatki ;) Lanie wody poszło jednak w zapomnienie gdy dziadek przywiózł obiecaną niespodziankę ;) Dziadek przyniósł tajemnicze kartonowe pudło a w nim ponad 40 malutkich kurczaczków! Emilka i Fabi gdyby tylko mogli to każdego z nich by wyściskały i wycałowały ;)
Te kilka świątecznych dni upłynęło nam bardzo szybko... Był to jednak cudownie rodzinny czas, który pozwolił na dłużej podładować nasze akumulatorki dobrą energią ;)
W sobotę było obowiązkowe malowanie jajek i przyozdabianie ich śmiesznymi naklejkami. Później wspólne przygotowywanie koszyków na święcenie w kościółku. Fabiś wprawdzie tego dnia nie miał humorku i widać było, że coś zaczyna go rozkładać. Sprostał jednak zadaniu upiększenia pisanek a później krótkiej wizyty w kościele... Wraz z upływem dnia sytuacja się jednak pogarszała - brak apetytu, apatyczne spojrzenie, tulenie się do mamy i pokładanie na kanapie nie wróżyły niczego dobrego...
W niedzielę po średnio przespanej nocy z powodu Fabiankowych problemów z brzuszkiem wybraliśmy się do kościółka. Fabi oczywiście został w domku - chociaż widać już było, że wraca do formy po nocnych atrakcjach ;) Po kościółku oczywiście tradycyjne śniadanko i dzielenie się jajkiem. Dzieciaki najedzone z zaciekawieniem wypatrywały przez okno obiecanego zajączka z prezentami - biedulka wystraszyła zimowa pogoda i pozostawiał upominki nie w ogródka ale w domu babci i dziadka ;) Emilce i Fabiankowi nie robiło to jednak żadnej różnicy ;) Reszta dnia upłynęła oczywiście na zapoznawaniu się z upominkami od zajączka - Fabiś bawił się wozem policyjnym a Milcia projektowała stroje dla wróżek ;)
W poniedziałek odbyło się tradycyjne lanie wody ale niestety tylko symbolicznie - pogoda uniemożliwiła większe szaleństwa a wiadomo, że w domu dorośli nie pozwolą za dużo wody na wylewać ;) Emilka i Fabian byli tym faktem rozczarowani ale obiecaliśmy im, że jak tylko zrobi się bardziej wiosennie to zabierzemy pistolety na wodę na spacer i popodlewamy kwiatki ;) Lanie wody poszło jednak w zapomnienie gdy dziadek przywiózł obiecaną niespodziankę ;) Dziadek przyniósł tajemnicze kartonowe pudło a w nim ponad 40 malutkich kurczaczków! Emilka i Fabi gdyby tylko mogli to każdego z nich by wyściskały i wycałowały ;)
Te kilka świątecznych dni upłynęło nam bardzo szybko... Był to jednak cudownie rodzinny czas, który pozwolił na dłużej podładować nasze akumulatorki dobrą energią ;)
Piękne te Wasze święta :). Oby dobra energia została jak najdłużej :)
OdpowiedzUsuńDzięki - mam nadzieję, że właśnie tak będzie :)
UsuńPiękne zdjęcia :))
OdpowiedzUsuńDzięki - te z kurczakami uwielbiam po prostu ;)
UsuńMałe kurczaki są rozkoszne. Super, że dzieci zadowolone z zajęczych prezentów.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń