piątek, 16 listopada 2018

Szkoła

 Szkoła w tym roku daje mi w kość. Posiadanie dwójki dzieci w szkole podstawowej to dla rodzica nie lada wyzwanie. Tęsknię okrutnie za czasem gdy chodzili do przedszkola... ;) Zawoziło się ich w jedno miejsce i odbierało o tej samej godzinie, popołudnia były dla nich na zabawę i odpoczynek. Teraz zaczynają codziennie o różnych godzinach - gdy Emilka ma na 8:00 to Fabian ma na późniejszą godzinę, gdy Fabi ma na 8:00 to Emila zaczyna później... Na szczęście dwa razy kończą o tej samej godzinie i dwa razy Fabi czeka na Emilkę godzinę na świetlicy... Tylko raz zatem muszę odbierać go ja :)

 Emilka jest obecnie w klasie 4 więc nauki przybyło jej w znaczącym stopniu wraz z ilością przedmiotów. Każdy przedmiot to oczywiście inny nauczyciel, inne wymagania, inna sterta książek i inna sala lekcyjna. Jest to sporo do ogarnięcia dla 9-latków. Niestety nikt już nie pamięta o tym, że są to dzieci które naukę w szkole rozpoczęły w wieku 6 lat i wymagania wobec nich są takie same jak wobec dzieci 10-letnich w poprzednich latach... Dobrze, że jest coś takiego jak dziennik elektroniczny. Ułatwia on znacznie kontakt rodziców z nauczycielami i odwrotnie. Ma się też kontrolę nad tym na kiedy są zapowiedziane prace klasowe czy też zaplanowane jakieś projekty... Niestety dość często nauczyciel umieszcza informację w e-dzienniku a nie przekazuje informacji dzieciom np. o pracy klasowej czy o tym jakie materiały przynieść na lekcje plastyki czy techniki... Problem jest wiec wtedy gdy rodzic nie sprawdza codziennie e-dziennika i przegapi ważne informacje umieszczone czasem po 20:00 a dotyczące dnia następnego... Z lekturami też jest problem - nigdy nie wiadomo do kiedy mają być przeczytane i standardowo są to pozycje, których nie ma w szkolnej bibliotece.

 Fabian jest w klasie 1 więc dla niego wszystko w szkole jest nowe - zasady obowiązujące w klasie i szkole, obowiązek siedzenia w ławce, grzeczne chodzenie w parach, prace domowe i oczywiście nauka ;) Na szczęście bardzo szybko odnalazł się w nowej rzeczywistości i bez problemu zasiada do zadanych prac domowych.

 Zarówno Emila jak i Fabian często wymagają nadzoru przy odrabianiu lekcji. Emila niejednokrotnie potrzebuje pomocy przy pracy domowej gdyż czegoś nie rozumie albo potrzebne są informacje z internetu, który jest dla niej jeszcze zagadką. Łatwej jej też uczyć się do pracy klasowej gdy ja ją przepytuję z materiału. Fabianowi z kolei trzeba patrzeć na ręce gdy ćwiczy pisanie z języka polskiego - ważne jest bowiem to aby prawidłowo pisał literki i łączył je ze sobą... Dla niego z kolei najważniejsze jest to aby zadane literki, wyrazy lub zdania przypominały to co napisała wychowawczyni.  Często zatem moje popołudnia wyglądają tak, że chodzę miedzy dwoma pokojami między Emilką a Fabim i zerkam im przez ramię kontrolując ich postępy. Na szczęście jest tak już dużo rzadziej niż we wrześniu ;)

 Fabian rozpoczął naukę jako 7-latek a Emilka jako 6-latek. Czy widzę różnicę? Oczywiście! Pomimo tego, że Emilia była (i jest) dużo bardziej sprawna manualnie od brata to i tak dla niego mniejszym problemem jest nauka pisania niż dla niej na początku klasy 1. Łatwiej też Fabianowi pogodzić się z ograniczonym czasem na zabawę... Podobnie jest z radzeniem sobie z niepowodzeniami - on mniej to wszystko przeżywa. Z Emilią początki szkoły były bardzo ciężkie - wszystko bardzo przeżywała, bardzo wolno pisała i za mocno dociskała ołówek, dość często pojawiały się łzy...

 Czy żałuję tego, że Emilia rozpoczęła naukę rok wcześniej? Tak. Wprawdzie radzi sobie bardzo dobrze zarówno teraz jak i w klasach 1-3 ale jest to okupione dużą ilością jej pracy i zmniejszeniem prawie do zera czasu wolnego. W klasach 1-3 było to mniej odczuwalne niż teraz. Emilce przede wszystkim brakuje czasu wolnego dla siebie na to aby porelaksować się w domu czy spotkać z koleżanką... Klasa 4 wymaga niestety od ucznia ogromu pracy - odrabianie prac domowych, przygotowywanie się do sprawdzianów, czytanie lektur, pamiętanie o rożnych terminach i zmianach. Waga plecaków też nie jest optymistyczna gdyż dosłownie przygniata do ziemi... Niestety w szkole dzieciaków nie ma szafek na książki. Teraz nawet na przerwach dzieci nie mogą się zrelaksować ponieważ szkoła zrezygnowała z dzwonków oznajmiających początek i koniec przerwy więc dzieci muszą same pilnować aby o czasie przyjść pod klasę... A wiadomo, że na przerwie łatwo zapomnieć o upływającym czasie ;)
Image and video hosting by TinyPic

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz