poniedziałek, 9 lutego 2015

Urząd Pracy

 Mam za sobą kolejną wizytę w Miejskim Urzędzie Pracy - od kiedy skończyłam staż muszę co 2 miesiące stawiać się tam aby "odhaczyć" się na liście bezrobotnych. Liczyłam na to, że do czasu gdy nie znajdę pracy uda mi się skorzystać z jakichś szkoleń grupowych organizowanych przez urząd i zwiększyć swoje kwalifikacje. Gdy zakończyłam staż niestety nie było już takiej możliwości, ponieważ nie było funduszy na tego typu aktywizację bezrobotnych.

 Pełna zapału poszłam więc dzisiaj do Urzędu Pracy dowiedzieć się jakie szkolenia są zaplanowane na rok 2015. Niestety spotkało mnie duże rozczarowanie. W pierwszym półroczu można się szkolić jedynie na opiekunkę osoby starszej w Niemczech, na spawacza rur, na pracownika magazynowego, na kucharza czy też na motorniczego a więc nic zgodnego z moimi oczekiwaniami. W drugiej połowie roku jest już jednak ciekawiej - m.in. kurs obsługi kas fiskalnych z fakturowaniem (październik) a także szkolenie na pracownika/asystenta obsługi biura (wrzesień). Co mi powiedziano gdy zapytałam o szczegóły interesującego mnie kursu? Przemiła Pani poinformowała mnie, że aby dostać się na taki kurs to trzeba to właściwie umotywować ustnie gdy przyjdę się zapisać na kurs, że powinnam szukać pracy a nie o szkoleniach myśleć, że ważniejsze jest doświadczenie niż zdobycie kwalifikacji itd. Kurs obsługi kas fiskalnych to już w ogóle nie wchodzi w grę, ponieważ nie jestem w pełni dyspozycyjna...

 Wierzcie mi miałam ochotę walnąć tą kobietę. Przecież szukam pracy, przeglądam oferty w internecie, rozsyłam CV ale jak na razie bez efektu. Dodatkowe kwalifikacje mogą zwiększyć moje szanse na rynku pracy więc jeżeli nie będę miała pracy to chyba dobrze, że chcę skorzystać z tego co proponuje Urząd Pracy w ramach pomocy. Kurcze po coś chyba są te szkolenia?

 Oczywiście Urząd Pracy proponuje dużo więcej niż szkolenia grupowe. Można skorzystać z dofinansowania do szkoleń indywidualnych czy też dofinansowania do studiów podyplomowych. Przy tych propozycjach jest jednak bardzo duży haczyk - trzeba mieć na piśmie gwarancję od pracodawcy, że gdy zdobędziemy te kwalifikacje to on nas zatrudni. Skąd wziąć takiego pracodawcę, który będzie czekał na nowego pracownika aż ten się wyszkoli? Chyba można go znaleźć tylko w rodzinie lub wśród znajomych... A co jeżeli nie ma się takich znajomości? Nico - to nie ich problem. Po co w ogóle istnieją Urzędy Pracy? Może ktoś zna odpowiedź i mnie oświeci...
Image and video hosting by TinyPic

12 komentarzy:

  1. Aga szkoda w ogóle wywodów na ten temat. Te zasady to jakiś absurd jeden wielki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie... Tylko po co w ogóle takie urzędy istnieją?

      Usuń
  2. Szczerze to i tak niezle u was z tymi kursami mi zaproponowali jedynie kurs" jak i gdzie szukac pracy" ... ehh pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas też taki kurs jest. Mi nic nie zaproponowano - sama poszłam i sprawdziłam w gablocie jakie są zaplanowane szkolenia na ten rok i dopytałam o szczegóły... Na stronie internetowej też jest taka rozpiska :)

      Usuń
  3. Czy to urzędy pracy, czy jakaś smutna fikcja? Tu nie o znalezienie pracy chodzi, tylko żeby wszystko w papierach urzędniczych się zgadzało. Szkoda słów.... Pozdrawiam (i zapraszam "do siebie") :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Urząd urzędowi nierówny. Wystarczy iść do urzędu na wsiach i tutaj już mają pieniądze na wszystko.. I bez zaświadczeń o których piszesz. Wiem, bo jestem zarejestrowana. No i Panie mile :) http://naslonecznej.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na pewno dużo zależy od chęci i podejścia zatrudnionych urzędników ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Haha, no ładnie. Chce się pracować, a wszyscy się starają, by liczba bezrobotnych nie malała. Można się zastanowić, po co to wszystko, skoro nie ma z tego żadnego pożytku. Szkolenia są chyba dla picu, aby nie czepiano się Urzędu o stagnację.

    OdpowiedzUsuń