Jestem takim typem człowieka, który lubi mieć wszystko zaplanowane, poukładane po swojemu. Gdy coś idzie niezgodnie z planem to jest złość i panika - dopiero gdy ochłonę i przestawię myślenie na inne tory czyli wymyślę nowy plan to mogę odetchnąć. Bardzo nie lubię tej swojej cechy i próbuję z nią walczyć ale słabo mi to wychodzi... Niedawno okazało się, że planować to ja mogę sobie bardzo dużo rzeczy ale życie i tak mnie zaskoczy w każdej dziedzinie. Od końca września zupełnie nic nie idzie zgodnie z moim planem - dotyczy to organizacji prac domowych, prowadzenia bloga, czasu spędzanego z dziećmi i P. Co ciekawe już się nawet przyzwyczaiłam trochę do tego, że prawie każdy dzień jest jednym wielkim chaosem. Chyba jeszcze nigdy tak długo nie trwała u mnie niemoc organizacyjna ;) Mam nadzieję, że do czerwca się jakoś ogarnę...
Wkrótce dłuższy post o tym co u nas słychać - a słychać wiele ;)
Wkrótce dłuższy post o tym co u nas słychać - a słychać wiele ;)
Mam bardzo podobnie, gdybym mogła to zaplanowałabym dzień minuta, po minucie,a zwykle wychodzi wszystko na odwrót :)
OdpowiedzUsuńPisz cześciej :)
Kasia P. niecodzienniczek.blogspot.com
Dokładnie - szkoda, że nie tak łatwo zwalczyć w sobie tą cechę ;)
UsuńJa już dawno odpuściłam planowanie każdej minuty. Idę na żywioł i cieszę się z tego :)
OdpowiedzUsuńJa uczę się też tak robić ale idzie mi powoli ;)
UsuńNam planowanie też nie bardzo wychodzi, ale można się do tego przyzwyczaić :)
OdpowiedzUsuń