środa, 9 września 2015

Zapętlona

 Już ponad tydzień minął od zakończenia wakacji. Ciągle próbuję odnaleźć się w tej nowej szkolno-przedszkolno-domowej rzeczywistości i czuję się jak w "dzień świstaka".

 Wstaję rano i ubieram siebie, robię śniadanie dla Emilki + kanapki do szkoły, budzę dzieciarnię i ogarniam ich przy myciu oraz ubieraniu, w międzyczasie czeszę Emilkę, odwożę Fabiana do przedszkola a Emilkę do szkoły na 8:00 (środa, czwartek, piątek). Robię zakupy i wracam do domu, jem śniadanie, ścielę łóżka i sprzątam/prasuję/piorę i już pora wracać do szkoły po Emilkę (kończy lekcje o 12:30 albo 11:30). Gdy wrócę do domu z Milą to robię obiad ale jeżeli ma zadaną pracę domową to siedzę z nią przy książce - gdy tylko znikam z pola widzenia Milka robi wszystko tylko nie lekcje więc innej opcji nie mam. Jemy obiad i idziemy po Fabiana do przedszkola. Wracamy do domu odwiedzając po drodze plac zabaw. Jemy podwieczorek i we wtorek oraz środę idziemy z Emilką na hip hop. Wracamy po 19 gdy pora już na kolację, kąpiel i spanie... Emilka i Fabian idą spać około 20:30 a ja jakieś pół godziny później ;)

 W poniedziałek i wtorek dzień jest bardziej zakręcony, ponieważ Mila idzie do szkoły dopiero na 11:50 (poniedziałek) i 12:55 (wtorek). Nie może sobie jednak pospać w te dni gdyż musi ze mną zawieść Fabiana do przedszkola na godzinę 8:00... Gdy wrócimy do domu to jemy śniadanie a później Emilka się bawi lub rysuje a ja sprzątam. Ciężko jej się zabrać do szkoły koło południa :| Po tym gdy Milcia zostanie w szkole ja standardowo robię jakieś drobne zakupy i gotuję obiad tak aby na 15 zdążyć iść po Fabiana do przedszkola a później z nim idę po Milcię do szkoły na 16:30. We wtorek przed zajęciami z hip hopu ledwo starcza nam czasu na zjedzenie obiadu w domu ;) Gdy dzieciaki zasypiają ja padam niedługo po nich :)

 Mam nadzieje, że wkrótce się jakoś lepiej zorganizuję. Liczę też na to, że u P. w pracy zrobi się luźniej i będzie mógł mi trochę pomóc abym miała chociaż godzinę na to aby poprzeglądać w spokoju oferty pracy w internecie... Na razie Pawcio jest w delegacji cały tydzień i wróci tylko na sobotę. W przyszłym tygodniu znowu czeka go wyjazd a mnie dwa zebrania rodziców - w przedszkolu i szkole + dentysta i Urząd Pracy. We wrześniu czekają mnie jeszcze urodziny Fabiego, ortopeda z Emilą i Poradnia Zezowa z Fabianem. Rok szkolno-przedszkolny trawa dopiero tydzień a ja już 2 razy musiałam prosić teściów o pomoc bo nie byłam w stanie być w dwóch miejscach jednocześnie ;) W przyszłym tygodniu znowu będę musiała prosić ich o pomoc... Chylę czoła wszystkim mamom pracującym zawodowo - kobiety jak Wy to ogarniacie? ;)

 Jest jeden duży plus tej ciągłej mojej bieganiny - na 100% poprawi mi się kondycja i zmniejszą rachunki za prąd (brak czasu na komputer i znacznie ograniczony czas na tv) ;) Mam nadzieję, że uda mi się wkrótce napisać coś więcej na temat szkoły i tego jak mają się obietnice polityków do rzeczywistości szkolnej ;)
Image and video hosting by TinyPic

9 komentarzy:

  1. Pracując zawodowo bez codziennej pomocy np. teściów chyba sie nie ta przy tych chorych godzinach zajec w szkole...

    OdpowiedzUsuń
  2. Bez sensu. My zawsze chodziłyśmy na rano. Ciekawe, jak rodzice pracujący mają zaprowadzać swoje dzieci na 12, czy 13?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko idzie do świetlicy np. na 6:30 czy 7:00 i zostaje tam do 12 a później od 12 do 16:30 siedzi na lekcjach :| Ja też zawsze na 8:00 chodziłam do szkoły :)

      Usuń
  3. Albo jak odebrac o 12, kiedy kończ sie o 16? A jeszcze teraz znajdź prace, gdzie nie trzeba tyrać do 18 albo i dluzej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziecko może być na świetlicy do 17:00 tyle, ze tam nikt mu w lekcjach nie pomoże więc po powrocie do domu jeszcze musi się skupić nad zadaniem domowym, później kolacja i spać - i tyle z dnia ma 6-latek...

      Usuń
  4. Matko co za maraton. Niestety tych pracujących rodziców ratuje świetlica, ja tam spędzałam sporo czasu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyle, że w tym roku świetlice tak bardzo są przepełnione iż ciężko się dziecku tam odnaleźć - nasza świetlica niestety nieprzygotowana na przyjęcie zwiększonej ilości dzieci... Do tej pory klas z danego rocznika było po 2 lub 3 a w tym roku samych klas 1 jest aż 5... A w niektórych szkołach klasy 1 stanowią połowę stanu uczniów ;)

      Usuń
  5. Mnie przeraża co mnie czeka za 2 lata z moją córką...

    OdpowiedzUsuń